Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63873

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia pokazująca nieporadność służb - w tym wypadku Ochrony Metra. Sytuacja miała miejsce w listopadzie 2013 roku w stolicy.
Jestem tzw. słoikiem - w tym czasie studiowałem w dni powszednie, a na weekend wracałem do domu oddalonego o 100km.

Godzina ok 21:00, niedziela. Pożegnawszy się z kumplem, który wysadził mnie niedaleko stacji Słodowiec, ruszyłem w kierunku zejścia. Z około 80m widziałem kilku dresów, którzy kopią jakiegoś pijanego gościa. Udało mu się przejść przez bramki, panowie dresy coś tam pokrzyczeli i poszli w kierunku bloków. Po dojściu do bramek, na monitorku zobaczyłem, że metro będzie za mniej niż minutę. W niedzielny wieczór metro jeździ w większych odstępach czasu, dlatego ucieszyłem się, że nie będę musiał czekać.

Schodząc schodami słyszałem automatyczny komunikat "Uwaga pociąg. Proszę odsunąć się od krawędzi metra!". "Pewnie jakieś gnoje bawią się w lekkie spychanie" - pomyślałem. Co zobaczyłem po wejściu na peron? Ten sam, bity gość (nie menel - na oko 35-40letni budowlaniec) siedzi na krawędzi z nogami zwisającymi w dół, "przybija gwoździa" - półprzytomny. Po mojej stronie byłem jedyną osobą jadącą w stronę miasta, było kilku gapiów na 2 końcu peronu. Komunikat cały czas taki sam, słychać, że pociąg jest coraz bliżej.

Nie wiedząc co robić (myślałem, że gościu mamrocząc coś pod nosem, będzie chciał mnie wciągnąć - taka była pierwsza myśl, bo czasu nie było zbyt dużo), zacząłem z nim gadać. Mówił coś o pobiciu, o żonie, same bzdety. Około 7 sekund przed nadjeżdżającym pociągiem, wziąłem go za pachy i wyciągnąłem. Chwile później spojrzałem się na drugi koniec peronu. Leciutko podreptywało w naszym kierunku 2 ochroniarzy metra z brzuszkami (1 w swoim truchciku zakładał marynarkę i czapkę). Na moje "ku*wy" odpowiedzieli, że przecież widzieli na kamerze, że ja mu pomogę, a "i tak by nie zdążyli" (ciekawe kto puścił komunikat ostrzegający). Do gościa rzucili coś na koniec "dobrze, że miąłeś anioła stróża, bo by cie wj**balo".

Nie napisałem tego, aby się pochwalić. Zdaję sobie sprawę, że praca ochroniarza polega głównie na siedzeniu w kanciapie i spacerze raz na jakiś czas z pałką przy pasie. Jednak nie wyobrażam sobie, aby jako osoba, będąca odpowiedzialna za porządek i bezpieczeństwo na stacji, nawet nie podjąć próby. Gdybym go wtedy nie wyciągnął, wina byłaby moja czy ochrony, za nieudzielenie pomocy? Gość mógł przecież w tym stanie zsunąć się na dół i wtedy co? Mógłbym mu pomachać i zorać psychikę, patrząc na śmierć aka "final destination".
Nie wiem czy ochroniarze byli piekielni, ale byli na pewno głupi i nie nadawali się nawet na tę pracę.

metro

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 387 (465)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…