Historia może nie jakaś szokująco ciekawa, ale czasem człowiek musi coś z siebie wyrzucić.
Chodzę ja sobie na studia: zaoczne, uczelnia prywatna w stolicy. Jestem oczywiście w grupie dinozaurów, czyli tej małej złożonej z osób starszych dużo niż pomaturalna reszta. O jakieś 14 lat. Ktoś zaraz powie, że marudzę ale "ta dzisiejsza młodzież" jest naprawdę inna.
Chłopców mamy kilku - wszyscy na wykłady przybywają w dresach - spodnie wiszą, majty wystają, bluza ledwie brzuch przykrywa - sam smak. Dziewczątka niczym chodzące kopie szafiarek - zachwycone skaczą dookoła panów w dresach - ponoć studia to ostatni moment żeby złapać męża. Grupa duża, więc jak przyjdzie większość to wykład stracony. Drą się do siebie, gadają, śmieją, impreza po całości. Rozmowy przez telefon w trakcie wykładu - norma. W tym darcie się "No k.. słyszysz mnie?" Próba wejścia czy wyjścia z sali to lepiej stanąć z boku i przeczekać - panowie wychodzą pierwsi taranem depcząc po pantofelkach niezrażonych szafiarek.
Na każdą uwagę wykładowcy i prośbę o ciszę mają zawsze coś chamskiego do powiedzenia - oczywiście cała sala rży. Kolokwia czy zaliczenia to orgia ściągania, a jakże nowocześnie, telefonem oczywiście. Nie wiem, może to nie jest piekielne, ale mnie to przeraża.
Chodzę ja sobie na studia: zaoczne, uczelnia prywatna w stolicy. Jestem oczywiście w grupie dinozaurów, czyli tej małej złożonej z osób starszych dużo niż pomaturalna reszta. O jakieś 14 lat. Ktoś zaraz powie, że marudzę ale "ta dzisiejsza młodzież" jest naprawdę inna.
Chłopców mamy kilku - wszyscy na wykłady przybywają w dresach - spodnie wiszą, majty wystają, bluza ledwie brzuch przykrywa - sam smak. Dziewczątka niczym chodzące kopie szafiarek - zachwycone skaczą dookoła panów w dresach - ponoć studia to ostatni moment żeby złapać męża. Grupa duża, więc jak przyjdzie większość to wykład stracony. Drą się do siebie, gadają, śmieją, impreza po całości. Rozmowy przez telefon w trakcie wykładu - norma. W tym darcie się "No k.. słyszysz mnie?" Próba wejścia czy wyjścia z sali to lepiej stanąć z boku i przeczekać - panowie wychodzą pierwsi taranem depcząc po pantofelkach niezrażonych szafiarek.
Na każdą uwagę wykładowcy i prośbę o ciszę mają zawsze coś chamskiego do powiedzenia - oczywiście cała sala rży. Kolokwia czy zaliczenia to orgia ściągania, a jakże nowocześnie, telefonem oczywiście. Nie wiem, może to nie jest piekielne, ale mnie to przeraża.
studia
Ocena:
657
(811)
Komentarze