Sytuacja miała miejsce jakiś czas temu w jednym z marketów gdzie jest wszystko "dla Ciebie i Rodziny". Wiadomo o który chodzi.
Standardowe zakupy, więc latam z wózkiem między regałami kiedy moją uwagę przykuła okazyjna cena wody butelkowanej. Szybka kalkulacja w pamięci - cena o jakieś 30% niższa niż zazwyczaj.
Niewiele myśląc wstawiłem dwie zgrzewki do koszyka i udałem się do kas.
Patrzę sobie więc na ceny, które pojawiają się na wyświetlaczu i w momencie jak pani kasowała wodę, oczywiście pojawiła się ni mniej ni więcej tylko normalna cena produktu. Pani kasjerka oczywiście skierowała mnie z moją petycją do działu obsługi klienta.
Pani z DOK oczywiście zapierała się rękoma i nogami, że to ja się pomyliłem, że to niemożliwe, że pewnie wziąłem wodę z innego miejsca.
W końcu zaproponowałem, że przejdziemy się razem do regału i tam dokonamy konfrontacji.
Przemierzamy więc market w milczeniu, gdy zadzwonił mi telefon. Odebrałem, powiedziałem że oddzwonię później i zakończyłem rozmowę.
W tym momencie pani z DOKU odzywa się tymi słowami:
(P) No wie pan co? Taki drogi telefon pan ma, a o 5 zł będzie się pan kłócił. I jeszcze ja muszę przez pana na drugi koniec marketu iść.
Ręce mi opadły, po czym z uśmiechem piekielnym wycedziłem przez zęby:
(Ja) Wie pani co? Stać mnie na taki DROGI telefon właśnie dlatego że kłócę się o każde nie 5 złotych ale nawet 5 groszy.
Ja w portfel nikomu nie zaglądam. Jeśli natomiast coś jest sprzedawane po 2 zł to chcę to kupić za 2 zł a nie za 2,50.
Standardowe zakupy, więc latam z wózkiem między regałami kiedy moją uwagę przykuła okazyjna cena wody butelkowanej. Szybka kalkulacja w pamięci - cena o jakieś 30% niższa niż zazwyczaj.
Niewiele myśląc wstawiłem dwie zgrzewki do koszyka i udałem się do kas.
Patrzę sobie więc na ceny, które pojawiają się na wyświetlaczu i w momencie jak pani kasowała wodę, oczywiście pojawiła się ni mniej ni więcej tylko normalna cena produktu. Pani kasjerka oczywiście skierowała mnie z moją petycją do działu obsługi klienta.
Pani z DOK oczywiście zapierała się rękoma i nogami, że to ja się pomyliłem, że to niemożliwe, że pewnie wziąłem wodę z innego miejsca.
W końcu zaproponowałem, że przejdziemy się razem do regału i tam dokonamy konfrontacji.
Przemierzamy więc market w milczeniu, gdy zadzwonił mi telefon. Odebrałem, powiedziałem że oddzwonię później i zakończyłem rozmowę.
W tym momencie pani z DOKU odzywa się tymi słowami:
(P) No wie pan co? Taki drogi telefon pan ma, a o 5 zł będzie się pan kłócił. I jeszcze ja muszę przez pana na drugi koniec marketu iść.
Ręce mi opadły, po czym z uśmiechem piekielnym wycedziłem przez zęby:
(Ja) Wie pani co? Stać mnie na taki DROGI telefon właśnie dlatego że kłócę się o każde nie 5 złotych ale nawet 5 groszy.
Ja w portfel nikomu nie zaglądam. Jeśli natomiast coś jest sprzedawane po 2 zł to chcę to kupić za 2 zł a nie za 2,50.
sklepy
Ocena:
708
(784)
Komentarze