Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Lowczy

Zamieszcza historie od: 2 lutego 2015 - 12:37
Ostatnio: 25 maja 2015 - 10:33
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 2958
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 87
 

#64912

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść Vatrasa http://piekielni.pl/64865 skłoniła mnie do podzielenia się historią której byłem świadkiem.

Znajomi w czasie wolnym zajmują się tzw. rekonstrukcjami, czyli odtwarzaniem wydarzeń historycznych. W ramach tego hobby jeżdżą na zloty militarne – duże, kilkudniowe imprezy, gdzie przeważnie odbywa się jedna duża rekonstrukcja i kilka pomniejszych. Nieodłącznymi elementami takich imprez są również tzw. dioramy czyli makiety odtwarzające jakieś miejsca, najczęściej obozy, bądź konkretne pomieszczenia. Każda grupa rekonstrukcyjna tworzy przynajmniej jedno takie miejsce. Na koniec oczywiście odbywają się konkursy dla jak najwierniej odtworzonej dioramy.

Nie będę ukrywał, że gdy zostałem zaproszony na taki zlot ucieszyłem się jak dziecko, tym bardziej że historią II WŚ bardzo się interesuję.

Spaceruję sobie więc po obozowisku z zachwytem oglądając odrestaurowane pojazdy, mundury, broń. W pewnym momencie docieram do dioramy przedstawiającej punkt tzw. Marinehelferin (kobiecych służb pomocniczych Kriegsmarine), gdzie trzy urodziwe dziewczyny siedziały w mundurach, na stole stała zastawa z epoki, a na ścianie wisiało oczywiście zdjęcie Adolfa Hitlera.
Dioramy „niemieckie” nie są zbyt często spotykane, więc z tym większą uwagą przyglądałem się makiecie oraz jej detalom (tak tak, paniom w mundurach też się przyglądałem).

W momencie gdy miałem odejść do stanowiska, podeszła Gminna Komisja Poprawności Historycznej pod postacią kilku pań w podeszłym wieku ubranych w charakterystyczne nakrycia głowy z antenkami, które kazały dziewczynom schować zdjęcie Fuhrera jak i pozbyć się „esesmańskich”, jak to określono, mundurów (choć z Waffen-SS ta służba miała oczywiście niewiele wspólnego). Po długich negocjacjach dziewczyny mundury zachowały, ale Fuhrer ze ściany musiał zniknąć.

Pewnie we wrześniu „komisja” dokonuje weryfikacji podręczników do historii wyrywając strony ze zdjęciami Hitlera.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 369 (441)

#64900

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój wujek kupił działkę. Od domu rodziców oddalona jest o jakiś kilometr z hakiem, więc często chodziłem tam pieszo. Któregoś lata zauważyłem górę niebieskich worków ze śmieciami. Niestety nie jest to rzadki widok w lasach. Chcąc nie chcąc poszedłem po samochód z przyczepką z zamiarem zabrania worków do kubłów na działce wujka. Przy ładowaniu jeden z worków pękł, a oczom mym ukazały się podpisane m.in. zeszyty szkolne i podręczniki.
Właścicielem śmieci okazał się sąsiad wujka. Miał facet pecha, bo odwozić mi się tych śmieci do niego nie chciało, a ojciec mojego kolegi ze szkoły pracował w Straży Leśnej.

Jakim trzeba być kretynem, żeby wyrzucać podpisane śmieci 200 metrów od własnego domu, tym bardziej, że był to okres gdy gmina wywoziła śmieci za darmo!

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 684 (714)

#64731

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem przygoda, która przytrafiła się mojej Lubej.

(L)uba wracała pewnego dnia z pracy idąc spacerkiem. Z racji wykonywanego zawodu obowiązuje ją tzw. dress code, czyli marynarka, biała koszula, spodnie w kant itp. aczkolwiek z tytułem jakim została wkrótce obdarzona niewiele ma wspólnego. Mijając jakiś minimarket przypomniała sobie że w lodówce wiatr wieje, więc postanowiła kupić coś pod kolację. Pod marketem uderza do niej pewnen dość zaniedbany (J)egomość w te słowa:

(J): Pani Mecenas, przepraszam Pani Mecenas...
(L): Przykro mi ale nie dam panu pieniędzy.
(J): Ale Pani Mecenas, ja nie na piwo chcę tylko głodny jestem. Pani Mecenas na zakupy idzie, to i mnie by Pani coś do jedzenia kupiła.
(L): No dobra, chodź Pan ze mną niech sobie Pan coś weźmie do jedzenia i spotkamy się przy kasie.

Faktycznie po kilku minutach spotkali się przy stoisku kasowym.
Zawartość koszyka (L): Kilka kajzerek, dwa pomidorki, trochę wędliny (ok. 20 zł/kg) i trochę sera żółtego. (J) natomiast ku swojej radości na rękach przyniósł: Ser Valbon, Serek Philadelphia i dwa opakowania szynki szwarcwaldzkiej.

(L) oczywiście odmówiła zakupienia produktów. (J) obrażony zostawił wszystko na ladzie i wyszedł.
A kilka dni później stojąc pod tym samym marketem w towarzystwie mu podobym rzucił wskazując w stronę (L):
- A to jest ta k**wa co mi nawet bułki nie chciała kupić!

I tak to (L) z Mecenasa na ulicznicę "awansowała".

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 447 (509)

#64721

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś o starciu Piekielnego Dziadka (PD) i Łowczego oraz o tym jak istotny jest czas.

Wybierałem sie do cioci na imieniny. Ciocia mieszka w małej miejscowości (nazwijmy ją Ptaszkowem) położonej ok 20km od dużego miasta w którym obecnie rezyduję. Ciocia ma dość popularne imię więc próby zakupu kwiatów galeriach handlowych "na wylocie" z miasta zakończyły się fiaskiem. Towar był albo przebrany albo były ogromne kolejki. Ponieważ godzina była jeszcze handlowa pomyślałem że w Ptaszkowie będzie łatwiej zakupić kwiaty. Tak też zrobiłem.

W Ptaszkowie na ryneczku w istocie była czynna kwiaciarnia, wybór kwiatów spory, a i w kolejce dwie osoby. Cudnie.
Chwilę po tym jak zająłem miejsce w kolejce drzwi w kwiaciarni otwarły się z hukiem i do lokalu energicznym krokiem wtargnął on - PD - Pan w podeszłym wieku, elegancko ubrany i wypachniony. Jak tornado zaczął latać od regału do regału, macać, dotykać, przekładać.

(PD): Pani a te kwiaty to po ile?
(S)przedawczyni: Po 5 zł za sztukę.
(PD): Pani, a te?
(S): Po 7 zł. Ale czy byłby Pan uprzejmy poczekać chwilę. Zaraz do Pana podejdę.
(PD): Ale Pani! Pani mnie nie poznaje? Ja jestem Piekielny! Mam największy spożywczak w mieście! I mam mało czasu! A ile te kwiaty będą stały w wodzie?
(S)...
(PD): Pani, a czemu te kwiaty mają taki odcień czerwonego? Nie powinny być jaśniejsze?
(S)...
(PD) Pani, niech się pani pośpieszy, bo ja mam mało czasu.

(PD) w końcu się poddał, dalej dokonując dzieła zniszczenia wśród wystawionych kwiatów. (S) obsłużyła dwie panie stojące w kolejce przede mną.
Gdy przyszła moja kolej (PD) bezceremonialnie odepchnął mnie od lady, podszedł do kasy i rzecze do mnie:

- Odsuń się gówniarzu, już długo się naczekałem. Poza tym ja mam mało czasu.

W tym momencie nie wytrzymałem. Uśmiechnąłem się do (S) i powiedziałem:

- Niech Pani obsłuży Pana Piekielnego. Panu faktycznie zostało mniej czasu niż mnie.

(S) przygryzła wargi, (PD) spurpurowiał ze złości i wyszedł szybkim krokiem z kwiaciarni trzaskając drzwiami.

sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 595 (665)

#64708

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja miała miejsce jakiś czas temu w jednym z marketów gdzie jest wszystko "dla Ciebie i Rodziny". Wiadomo o który chodzi.

Standardowe zakupy, więc latam z wózkiem między regałami kiedy moją uwagę przykuła okazyjna cena wody butelkowanej. Szybka kalkulacja w pamięci - cena o jakieś 30% niższa niż zazwyczaj.
Niewiele myśląc wstawiłem dwie zgrzewki do koszyka i udałem się do kas.

Patrzę sobie więc na ceny, które pojawiają się na wyświetlaczu i w momencie jak pani kasowała wodę, oczywiście pojawiła się ni mniej ni więcej tylko normalna cena produktu. Pani kasjerka oczywiście skierowała mnie z moją petycją do działu obsługi klienta.

Pani z DOK oczywiście zapierała się rękoma i nogami, że to ja się pomyliłem, że to niemożliwe, że pewnie wziąłem wodę z innego miejsca.
W końcu zaproponowałem, że przejdziemy się razem do regału i tam dokonamy konfrontacji.

Przemierzamy więc market w milczeniu, gdy zadzwonił mi telefon. Odebrałem, powiedziałem że oddzwonię później i zakończyłem rozmowę.
W tym momencie pani z DOKU odzywa się tymi słowami:

(P) No wie pan co? Taki drogi telefon pan ma, a o 5 zł będzie się pan kłócił. I jeszcze ja muszę przez pana na drugi koniec marketu iść.

Ręce mi opadły, po czym z uśmiechem piekielnym wycedziłem przez zęby:

(Ja) Wie pani co? Stać mnie na taki DROGI telefon właśnie dlatego że kłócę się o każde nie 5 złotych ale nawet 5 groszy.

Ja w portfel nikomu nie zaglądam. Jeśli natomiast coś jest sprzedawane po 2 zł to chcę to kupić za 2 zł a nie za 2,50.

sklepy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 708 (784)

1