zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Zdaję sobie sprawę, że historia wręcz ocieka piekielnością i dramatyzmem, ale powtarzając się nagminnie potrafi lekko zirytować.
Jest w mojej miejscowości bar mleczny. Chodzę tam często, mają naprawdę smaczne, domowe jedzonko. Oczywiście nie krewetki zapiekane w sosie z ostryg.
Co mnie trochę denerwuje: do każdej potrawy doliczana jest zawrotna suma 5gr za jednorazowe sztućce. W wersji najbardziej rozszerzonej: nóż, łyżka, widelec i kubeczek, razem 20gr. Tymczasem podawane są zwyczajne. Nie będę się przecież sprzeczać z kasjerkami o takie grosze (poza tym i tak wole tradycyjne od plastików), ale pod koniec dnia kilka zł zysku mają ot tak, zrzutkowo od wszystkich klientów. A bar oblegany tłumnie.
Jest w mojej miejscowości bar mleczny. Chodzę tam często, mają naprawdę smaczne, domowe jedzonko. Oczywiście nie krewetki zapiekane w sosie z ostryg.
Co mnie trochę denerwuje: do każdej potrawy doliczana jest zawrotna suma 5gr za jednorazowe sztućce. W wersji najbardziej rozszerzonej: nóż, łyżka, widelec i kubeczek, razem 20gr. Tymczasem podawane są zwyczajne. Nie będę się przecież sprzeczać z kasjerkami o takie grosze (poza tym i tak wole tradycyjne od plastików), ale pod koniec dnia kilka zł zysku mają ot tak, zrzutkowo od wszystkich klientów. A bar oblegany tłumnie.
Ocena:
-7
(57)
Komentarze