Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65192

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O pracy Taty.

Purchasing Manager to gość zajmujący się koordynowaniem zakupów. Odpowiada za dostarczanie do firmy kabli, rur, zbiorników, zaworów i co tam się jeszcze nawinie. Do rzeczy:

Firma 1:

Okrągłe logo z literami G i E. Nic piekielnego, wstęp do następców. Tam Tata zdobywa doświadczenie w "Purchasing Manageringu" - kupowaniu różnych komponentów dla firm. Dużych firm.

Firma 2, Początek Piekielności:

Electronics w nazwie ,trzy kolorowe kable i nie zajmuje się robieniem gier. Tata utrzymuje się przez jakiś rok - dwa, aż do genialnego pomysłu szefa. "Za dużo wydajemy na sprzęt? Cięcia budżetowe!"

I tak tata zmuszony był do kupowania rur z kartonu (sporych, bez problemu wejdę do środka), plastikowych nakrętek, kabli bez (!*) izolacji. Niedługo potem odpuścił.

Firma 3, Żelazna logika:

Chyba dwa latka firmie z zapomnianą przeze mnie nazwą. Tata radzi sobie nieźle, podwyżka i awansik na stanowisko Grand Purchasing Manager, czy jakoś tak. A potem wkracza szef: "Słuchaj Tato DrewEra, jesteś świetnym gościem, zawsze bierzesz najlepsze za najmniej, ale Coś-Tam (Nie mam pojęcia, co) mi się nie podoba i dostajesz "obniżkę". Do następnego!". Tata siedział tam jeszcze z miesiąc.

Firma 4, Zmiany w planach:

Duńska korporacja "Danfoss", czy jakoś tak. Robota - cud. Tata cały dzień w domu wypełnia tabelki Execela i gada na Skype, raz w miesiącu leci do Danii na konferencję trwającą tydzień. Zawsze potem przylatywał z drobnymi upominkami w stylu gry, książki, czy plastikowej żyrafy. Istna sielanka, do czasu zmian stanowisk, a było to tak:

Szef Szefa Taty [SST] idzie na emeryturę. Na miejsce [SST] wchodzi dotychczasowa Szefowa Taty [ST], a jej miejsce dostaje Jakiś Kolo [JK]. No a że [JK] zajmował się transportem, to do transportu przydzielono dotychczasowego Szefa Czegośtam (Wybaczcie, nie znam się na zarządzaniu korporacją) i tak dalej. Tata na stanowisku Szefa gości od kupowania nie znalazł tam miejsca. Może nie chciał, może nie mógł. W każdym razie - wyleciał, zanim zrozumiał, czym zajmowała się jego koleżanka. Chyba [ST] również nie wiedziała.

Firma 5, Czyżby koniec?:

Korpo "Płynne Powietrze" po angielsku, mają miejscówkę w Krakowie. Dla nas 2 godziny w jedną stronę, ale i dobrze płacą, i stanowisko znajome (Purchasing...). Pierwszy rok mija jakotako, zdarzyło mi się kiedyś nawet tam zajrzeć. Jeżeli oglądaliście jakikolwiek film z akcją wewnątrz klasycznego biura, to wiecie, jak to wyglądało. Koleżanka Taty bardzo fajna, mimo stanowiska (chyba asystentka PM - a) ma luźne podejście do pracy. Zrobiłem dla niej jakiś szkic postaci (miniprezent) i wróciliśmy do domu. Miesiąc później - Szok przez duże S. Projekt Taty zakończony, "chcesz u nas zostać to jedziesz do Niemiec, a tam pogadamy".

Tata siedzi w Niemczech, na firmowym lapku komunikatora brak, przyjeżdża raz na miesiąc. Przybywa za tydzień od teraz. Na dwa dni.

(*) - Nie pytajcie mnie, skąd brali te kable. Może po paru wypadkach zmienili zdanie.

P.S. W tle przewinęło się jeszcze kilka mniejszych firm, bez bardziej piekielnych sytuacji. Nie wiem, ile.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -29 (37)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…