Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65234

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zainspirowała mnie afera z pomyłką w klinice zajmującej się in vitro.

Co jakiś czas wybucha wielka afera, że pielęgniarka (nie tylko, ale wypowiem się o swoim zawodzie) się pomyliła i stało się to a to. Owszem, nie powinna, owszem, należy się skupić na pracy itd. Ale spójrzmy na sprawę z drugiej strony.

Sytuacja pierwsza - NAGMINNIE, kilka razy dziennie
Laboratorium. Moja praca polega nie tylko na pobraniu krwi, poza tym trzeba każdą pobraną próbkę opisać nazwiskiem pacjenta (niektóre dokładniej, pełne dane, pesel, data, godzina), okleić kodami kreskowymi, w kilku miejscach przybić swoją pieczątkę, podpisać się, zanotować datę, godzinę itd. Niby nic, ale chwilę to trwa, w tym czasie jeden pacjent wychodzi, co jest dla kolejnego sygnałem, do wejścia. I do tej pory nie mam nic przeciwko, większość widząc, że jeszcze coś robię poczeka te pół minuty. Ale nie ma dnia, żeby przynajmniej raz, a często więcej sytuacja nie wyglądała np tak:

[P]acjent - Dzień dobry, ja chciałem zapytać o coś tam.
[J]a - Dzień dobry, momencik.
P - Ale ja chciałem tylko zapytać.
J - Chwileczkę, dokończę panią która wyszła i zajmę się panem.
P - Ale ja chciałem tylko zapytać o coś tam, to odpowiedzieć mi pani nie może?!
J - (jeszcze uprzejmie, ale powoli zaczyna się we mnie gotować) - Proszę pana, wypełniam dokumenty. Za chwilę się pomylę i będzie problem. Proszę sekundę zaczekać.
P - (z fochem) Dobrze! Zapytać się nawet nie wolno!

Oczywiście, że wolno. Ale potem ja mam problemy o kreślenie na probówkach, bo pacjent nazywał się Nowak, a napisałam Kowalski, bo ktoś mi gadał nad uchem o odbiorze wyniku na takie nazwisko, nie mówiąc już o konsekwencjach, jeżeli w porę nie zauważę błędu. Na szczęście dzięki kodom kreskowym najczęściej udaje się problem rozwiązać.

Sytuacja druga, świeżynka z wczoraj.
Poszłam do szpitala oddać koleżance pracującej na oddziale książkę. W chwili gdy zapukałam do dyżurki, Ola stała przy szafce z lekami, a na mundurek miała narzuconą kamizelkę z wielkim napisem na plecach "rozkładam leki, nie przeszkadzać. Moja pomyłka może mieć niebezpieczne konsekwencje".

Ok, super pomysł. Siadłam grzecznie na korytarzu i czekam. Myślicie, ze ostrzeżenie do kogoś dotarło? Gdzież tam. Co chwilę ktoś przychodził z naprawdę błahą sprawą, chociaż w pobliżu były inne pielęgniarki.
I naprawdę nie idzie takiej, przepraszam za słowo, gadule jednej i drugiej przetłumaczyć. A potem afera, że coś się stało.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 603 (687)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…