Na fali wpisów o poszukiwaniu pracy.
Kilka lat temu (tak z sześć mniej więcej) chciałam zmienić pracę. Jak zmienić to na lepszą, czyż nie? Doświadczenie zawodowe miałam dość rozległe i solidne.
Rozmowa właściwa w AOK - u w Łodzi - poszukiwany kierownik sekretariatu.
Dziewczątko prowadzące rozmowę (wiek około 19 - 20 lat) samo niezbyt poprawnie posługuje się językiem ojczystym, ale twardo na "Ty", bo takie mają standardy. OK.
Wymagania: wykształcenie wyższe, dyspozycyjność, doświadczenie, język angielski i może jeszcze jakiś, umiejętność koordynacji pracy około 10 osób oraz cuda na kiju, bo takie mają standardy.
Czas pracy 10 - 18 + weekendy (bo kultura się dzieje cały tydzień)+ wieczory (bo w nocy też się dzieje).
Hmm...
Przechodzę do konkretów. Wiem co, to teraz za ile?
I tu padłam. Minimalna krajowa ale! na umowę zlecenie.
Dlaczego? - BO TAKIE MAJĄ STANDARDY.
Podziękowałam za rozmowę, a dziewczątko mnie informuje, że o wyniku rekrutacji poinformują mnie telefonicznie. Cóż, zasugerowałam, by sobie oszczędziła fatygi.
Piekielne jest to, że instytucja uniwersytecka (czyli budżetowa) chce zatrudnić człowieka na (w miarę) odpowiedzialne stanowisko i ma wymagań od cholery, oferuje w zamian omijanie kodeksu pracy i wynagrodzenie w wersji mini za nielimitowany w sumie czas pracy.
Kilka lat temu (tak z sześć mniej więcej) chciałam zmienić pracę. Jak zmienić to na lepszą, czyż nie? Doświadczenie zawodowe miałam dość rozległe i solidne.
Rozmowa właściwa w AOK - u w Łodzi - poszukiwany kierownik sekretariatu.
Dziewczątko prowadzące rozmowę (wiek około 19 - 20 lat) samo niezbyt poprawnie posługuje się językiem ojczystym, ale twardo na "Ty", bo takie mają standardy. OK.
Wymagania: wykształcenie wyższe, dyspozycyjność, doświadczenie, język angielski i może jeszcze jakiś, umiejętność koordynacji pracy około 10 osób oraz cuda na kiju, bo takie mają standardy.
Czas pracy 10 - 18 + weekendy (bo kultura się dzieje cały tydzień)+ wieczory (bo w nocy też się dzieje).
Hmm...
Przechodzę do konkretów. Wiem co, to teraz za ile?
I tu padłam. Minimalna krajowa ale! na umowę zlecenie.
Dlaczego? - BO TAKIE MAJĄ STANDARDY.
Podziękowałam za rozmowę, a dziewczątko mnie informuje, że o wyniku rekrutacji poinformują mnie telefonicznie. Cóż, zasugerowałam, by sobie oszczędziła fatygi.
Piekielne jest to, że instytucja uniwersytecka (czyli budżetowa) chce zatrudnić człowieka na (w miarę) odpowiedzialne stanowisko i ma wymagań od cholery, oferuje w zamian omijanie kodeksu pracy i wynagrodzenie w wersji mini za nielimitowany w sumie czas pracy.
ni ma letko..
Ocena:
485
(521)
Komentarze