Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65300

przez (PW) ·
| Do ulubionych
I stało się! Przełamałam się aby również dodać swoją historię.
Mieszkam niemal na obrzeżach dużego miasta, jednak o dziwo mam tam aż 1 dojeżdżający tramwaj. Wsiadam na samej pętli i tymże tramwajem codziennie w dniach roboczych pokonuję nudną trasę dom-praca-dom. Nazbierałoby się wiele ciekawych historii, jednak ja podzielę się jedną, bo sama nie wiem kto tutaj otrzymał miano PIEKIELNEGO i może mi pomożecie.

Piękny, słoneczny, poniedziałkowy, poranek. Wsiadam do tramwaju ciesząc się, że to jednak zatoczka i jestem jedynym pasażerem, zajmuję miejsce, wyciągam słuchawki, wzrok w okno i jedziemy. Na każdym przystanku wsiadają coraz to nowe osoby, zaczyna się robić tłoczno. I w końcu podjeżdżamy. Sąsiedztwo szkoły gimnazjalnej, na przystanku już widzę grupkę rozwrzeszczanych dzieciaków (sam początek gimnazjum, obstawiam że I klasa, bo niewyrośnięci za bardzo). W duchu modlę się, aby wybrali pierwszy wagon, ale niestety nie, mam współtowarzyszy-będzie ciekawie.

No cóż ignoruję wtłaczające się stadko i nadal patrzę się w okno, ale nagle bęc! Oberwałam czymś w twarz, dotykam, obśliniona kulka papieru. rozglądam się po wagonie i widzę zgraję młodocianej płci męskiej trzymającej w rękach rurki do picia, oraz kartki z zeszytu. Żujące buzie uświadamiają mi czym właśnie oberwałam. Posyłam piorunujące spojrzenie, myśląc że tyle wystarczy, ale nagle obrywam kilka na raz. Rozglądam się za wychowawczynią, siedzi na fotelu klikając coś w telefonie, ok, można i tak.

Ja: Jak mi się zaraz nie uspokoicie, to przysięgam, że Wam te rurki do gardła wepchnę.

Ok, poskutkowało, ja mam spokój, ale siedzący przede mną jegomość (40+) obrywa ze zdwojoną siłą. Pan zrywa się się i podlatuje do dzieciaków. Wyrywa dwójce rurki miażdży w ręce i jednego, oraz drugiego zdziela w głowę z siłą która mała nie była. Trzeci dzieciak w śmiech i pluje mężczyźnie prosto w twarz. To co się działo w tym momencie było piorunująco szybkie. Tramwaj zatrzymuje się na przystanku, mężczyzna łapie dzieciaka nr3 za plecak i jak worek ziemniaków wywala z tramwaju, drzwi się zamykają, dzieciak zostaje na chodniku, tramwaj odjeżdża, klasa w krzyk, nauczycielka konsternacja "co się dzieje", wychyla się znad smartphone'a, poruszenie, nauczycielka krzyczy, że dzieciaka zgubiła i jak facet tak mógł. Mężczyzna jak gdyby nigdy nic wraca na swoje miejsce - do kolejnego przystanku spory kawałek, niestety na nim wysiadam, a szkoda, bo ciekawa jestem co było dalej.

Kochani kto tu był piekielny? Mężczyzna, bo siłą załatwił sprawę, a nie wypada? Dzieciaki, bo wredne i niewychowane? Rodzice, bo tak swoje pociechy szacunku do ludzi wyuczyły? Nauczycielka, bo w nosie miała całą tą swoją wycieczkę?

komunikacja_miejska

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 818 (862)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…