Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65350

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może i mało piekielne, ale mnie wk*ło nielicho.

Poznałam swego czasu faceta, czarnoskórego imigranta mieszkającego w Polsce już ho-ho. W gadce-szmatce wyszło, że pracuje w jakiejś organizacji pomagającej imigrantom z problemami. Szczerze zaciekawiona spytałam zatem, jakież to są najczęściej problemy.


Działacz natychmiast zaczął biadolić, że im gminy piniondza nie dają. OK, rozumiem, że piniondz potrzebny na działalność, ale mnie interesowało, jaka to działalność, tzn co to za problemy imigrantów rozwiązują.

Gość z trudem przełknął fakt, że ktoś może uważać, iż działalność organizacji nie polega na zbieraniu piniondza na działalność i że można uważać, iż zebrawszy już fundusze powinni tę działalność uskutecznić.

Zapytałam po raz kolejny, co to za problemy rozwiązują, na co działacz spytał, czy byłam kiedykolwiek poza Polską.

Troszkę się zdziwiłam, ale ok - facet nie ma obowiązku zakładać, że nie jestem zwierzęciem osiadłym. Faktycznie istnieją osoby, które w życiu poza heimat nosa nie wystawiły. Grzecznie odparłam, że tak i poprosiłam, by odpowiedział na trzeci raz przeze mnie zadane pytanie.

Koleś tego nie zrobił. Poprosił za to o wyliczenie krajów, które odwiedzałam.

Tu już mnie za przeproszeniem lekko ch*j strzelił i oznajmiłam, że reguły dobrego wychowania wymagają, aby odpowiedzieć na powtarzane kilkakrotnie pytanie lub po prostu oznajmić, że się nie ma takiego zamiaru. Oczywiście uszanowałabym odmowę, ale gość twierdził, że wszystko mi opowie, ale najpierw musi mnie doedukować, a żeby mnie doedukować musi koniecznie znać pełną listę krajów, w których kiedykolwiek postała moja noga.

Pewnie w normalnej sytuacji po prostu bym podziękowała za znajomość, ale naprawdę chciałam od kuchni zobaczyć, co tacy ludzie robią.

Facet uparcie twierdził, że bez listy nie bangla. W zawoalowany sposób dał mi do zrozumienia, że jestem za durna, by zrozumieć ewentualną odpowiedź, dlatego musi swoje wyjaśnienia zacząć od "dawno dawno temu, gdy Ziemia była jeszcze gorącą kulą materii".

Równie grzecznie i w równie niebezpośredni sposób poprosiłam, by sprawdził empirycznie swoje przekonanie o mojej durnocie i powiedział wreszcie, co to za problemy imigrantów rozwiązują. Obiecałam, że jeśli rzeczywiście nie zrozumiem, poproszę o wyjaśnienia.

Po 20 minutach wymiany podobnych uprzejmości wreszcie udało mi się wydusić z pana działacza magiczne słowo "WIZA". Nie, nie powiedział, że jego podopieczni mają z tym problemy. Spytał, czy wiem, co to jest. Nawet nie, czy wiem co to jest, ale czy kiedykolwiek słyszałam takie słowo.


Tutaj już ch*j mnie strzelił całkiem konkretnie i podziękowałam panu za znajomość, życząc mu powodzenia w zaskarbianiu sobie sympatii Polaków poprzez robienie z nich idiotów.

działacz

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 265 (421)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…