Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65369

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia rodzinna sprzed kilku lat.

Niecałe dwa tygodnie po mojej komunii dziadek ze strony taty miał wypadek, w wyniku którego zmarł kilka dni później. Jak zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, po okresie żałoby nadszedł czas na rozmowy o ewentualnym podziale majątku. Ojciec ma dwójkę rodzeństwa, a on sam jako jedyny opuścił dom rodzinny, by iść na swoje. Ze strony swojej rodziny nie otrzymał żadnego wsparcia finansowego, takowe nadeszło jednak od strony mojej mamy (moi dziadkowie są chyba najwspanialszymi ludźmi na świecie, wybaczcie to wtrącenie), dzięki czemu rodzice wybudowali dom.
Dziadek za życia ciągle powtarzał, że dopóki rodzeństwo ojca 'nie spłaci' brata nie mają szans na przepisanie majątku. Sytuacja diametralnie zmieniła się po jego śmierci. Szybki telefon do moich rodziców, by przyjechali już, teraz, natychmiast.
Siostra ojca szybko podsuwa mu papiery pod nos i wręcz nakłania do podpisania z marszu, na co nie pozwoliła moja mama czytając pismo, z którego wynikały następujące treści: babcia zrzeka się swojej części na rzecz syna i córki, wykluczając mojego ojca. Następnie oni otrzymują po 75 ar ziemi wokół domu i po dwie mniejsze działki nieco dalej plus dom na pół. Mój tata natomiast miał otrzymać 10 arów ziemi i nie oczekiwać niczego więcej. W końcu otrzymał jeszcze niewielki fragment, na który jak się okazało jego siostra miała już kupca i to właśnie dlatego tak szybko chciała podpisać stosowne dokumenty.
Szczerze niezbyt ważna jest tutaj sama kwestia ziemi, bardziej boli stosunek własnej matki do dzieci. Skoro są w trójkę i deklaruję, że kocham ich tak samo to coś tutaj nie gra. Najciekawsze są argumenty siostry ojca: bo wy macie dom, a ja się zajmuje mamą i babcią (moja prababcia wtedy jeszcze żyła), a wy mieszkacie sami - tak, jak mówiłam, gdyby nie pomoc rodziców mamy prawdopodobnie nie byłoby tak prosto, a nawet z nią było ciężko i wiele razy słyszałam opowieści, gdy zbierali grosz do grosza.
Tamta strona jest dla mnie całkiem obca i babcia nawet nie traktuje mnie i brata tak, jak robi to z wnukami od swojej córki. Czasami zastanawiam się, czy nie powinnam zacząć mówić do niej per pani ;>
Na szczęście nie trzeba mieć wielu bliskich, by czuć rodzinną miłość.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (32)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…