Wiele się tu pisze o kurierach w Polsce. Dla równowagi opiszę 2 historie ze "wspaniałego" Zachodu.
1. Sprawa dość skomplikowana. Zamawiałem prezent dla znajomej. Trik: znajoma mieszka w Polsce, ja (jako płatnik) w Niemczech, zamówienie jest z angielskiego sklepu online. Wszystko super. Całość opłacona, wysłana i tylko czekać na dostawę. Ale nie! W adresie wpisałem imię i nazwisko znajomej dla pewności. Dziwnym trafem akurat ta linia zniknęła z adresu... dotychczas dzwoniłem do brytyjskiego, polskiego i niemieckiego oddziału DPD. No i do samego sklepu. Bez skutku. Dodam, że zamawiając produkt do siebie też bym nie dostał, bo na przesyłce musiałby być dopisek z nazwiskiem na skrzynce pocztowej, a właśnie to "zniknęło" (mieszkania w Berlinie zwykle nie są numerowane). Żeby nie było, przesyłka nie opuściła jeszcze Wielkiej Brytanii.
2. Znacznie prostsza sytuacja. Wysyłałem paczkę do innej koleżanki. Z Berlina w okolice Monachium. Opłaciłem ekspres (20€ za niecałe 4kg!). Napisałem adres docelowy dwukrotnie: markerem na pudle i długopisem na formularzu wysyłki. Dodatkowo na formularzu dopisałem nr telefonu do znajomej na wypadek problemów. Efekt? Rumeberg zmienił w systemie DHL nazwę na Heiseberg, numer telefonu zaginął, a paczka wróciła do sortowni. Na pytanie, czemu nikt się nie skontaktował z odbiorcą, oczywiście brak odpowiedzi.
Jak widać "jaja" sobie robią nie tylko w polskich firmach kurierskich, więc nie ma co narzekać... Teraz czekam na paczkę z Polski do Niemiec - zobaczymy jak będzie :)
1. Sprawa dość skomplikowana. Zamawiałem prezent dla znajomej. Trik: znajoma mieszka w Polsce, ja (jako płatnik) w Niemczech, zamówienie jest z angielskiego sklepu online. Wszystko super. Całość opłacona, wysłana i tylko czekać na dostawę. Ale nie! W adresie wpisałem imię i nazwisko znajomej dla pewności. Dziwnym trafem akurat ta linia zniknęła z adresu... dotychczas dzwoniłem do brytyjskiego, polskiego i niemieckiego oddziału DPD. No i do samego sklepu. Bez skutku. Dodam, że zamawiając produkt do siebie też bym nie dostał, bo na przesyłce musiałby być dopisek z nazwiskiem na skrzynce pocztowej, a właśnie to "zniknęło" (mieszkania w Berlinie zwykle nie są numerowane). Żeby nie było, przesyłka nie opuściła jeszcze Wielkiej Brytanii.
2. Znacznie prostsza sytuacja. Wysyłałem paczkę do innej koleżanki. Z Berlina w okolice Monachium. Opłaciłem ekspres (20€ za niecałe 4kg!). Napisałem adres docelowy dwukrotnie: markerem na pudle i długopisem na formularzu wysyłki. Dodatkowo na formularzu dopisałem nr telefonu do znajomej na wypadek problemów. Efekt? Rumeberg zmienił w systemie DHL nazwę na Heiseberg, numer telefonu zaginął, a paczka wróciła do sortowni. Na pytanie, czemu nikt się nie skontaktował z odbiorcą, oczywiście brak odpowiedzi.
Jak widać "jaja" sobie robią nie tylko w polskich firmach kurierskich, więc nie ma co narzekać... Teraz czekam na paczkę z Polski do Niemiec - zobaczymy jak będzie :)
kurierzy
Ocena:
184
(258)
Komentarze