Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65584

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Gdyby nie jedna osoba, to ta historia byłaby zadziwiająca tylko i wyłącznie pozytywnie.

Kiedy miałam 17 lat i byłam w 2 klasie liceum poszłam na studniówkę z rok starszym kolegą. Na studniówce zginął mi telefon. Nie byłam jedyną poszkodowaną, bo telefonów zniknęło bardzo dużo. Nie aparaty, nie pieniądze- tylko telefony komórkowe. Zgłosiłam wszystko na policję i po trzech miesiącach otrzymałam telefon. Cały i zdrowy. Nieprawdopodobne, bardzo szokujące i naprawdę - super.

Gdzie jest piekielność? Policjanci zapewnili, że wszystko sprawdzili w telefonie (mieli dokupioną ładowarkę, którą także zabrali), nie ma tam nic podejrzanego, wszystko gra, jednak "jakby co, to proszę przyjechać tam i tam". Ok. Kiedy tylko przywiozłam rozładowany telefon do domu, podłączyłam go do ładowarki i po chwili przeglądałam zawartość. Wykasowane były rzeczy, które były oryginalnie w telefonie. Oczywiście żadnych moich zdjęć, kontaktów - nic.

Ale! Weszłam w folder "zdjęcia", a tam.... zdjęcia ludzi. Pary. 4 zdjęcia przedstawiające parę, którą kojarzyłam ze studniówki. Przypadek? No nie wiem, jednak policja zapewniła, że nic nie znaleźli, więc może nie zauważyli? Postanowiłam pojechać następnego dnia z mamą (nie miałam jeszcze 18 lat, więc musiałam jechać z dorosłą osobą) na posterunek i po prostu pokazać im te zdjęcia. Każdy może coś przeoczyć, a ja tylko chcę pomóc i móc je ze spokojnym sercem wykasować na wieki wieków.

Niestety, nie było tak łatwo... Na komisariacie czekałyśmy ponad pół godziny, bo mężczyzna prowadzący tę sprawę jest zajęty. Ok. Cierpliwie czekamy, przeglądamy plakaty, ulotki.

-CZEGO?!

Tak, pojawił się "Pan prowadzący sprawę". Przyznam, trochę przestraszyłam się tonu. Zaczęłam tłumaczyć, że na ukradzionym-znalezionym telefonie znalazłam zdjęcia i chciałam je pokazać, bo może policja przegapiła?
Nie uwierzycie, bo sama nie wierzyłam - Pan Policjant tak zaczął na mnie krzyczeć, jakbym to ja ukradła ten telefon. Usłyszałam, że jestem tylko nic nie wartą gówniarą i że mam nie przeszkadzać w śledztwie! Że policja wie co robi, w d.. mają te moje zdjęcia i wiem gdzie sobie je mogę wsadzić!
Oczywiście to sprowokowało moją mamę do odpowiedzi i do dalszej kłótni (bo może i pyskata byłam, ale w tej sytuacji dosłownie mnie wcięło, przecież chciałam pomóc!).

Pamiętam, że wyszedł młody policjant, bo kłótnia była naprawdę głośna, podszedł do mnie i zapytał co się dzieje i skąd krzyki. Powiedziałam mu dosłownie dwa zdania po co przyszłyśmy, a on w te pędy powiedział coś na ucho krzyczącemu ciągle koledze, który naprawdę szybko pobiegł gdzieś po schodach i tyle go widziałyśmy.

I wiecie co? Przepraszał nas bardzo długo, mówił o tym, że "kolega jest bardzo zestresowany, bo codziennie styka się z przestępcami". Przepraszał nas nadal, bo kiedy zobaczył zdjęcia, okazało się, że bardzo dużo wnoszą. A wszystko mogłoby się obejść bez nerwów, gówniar i wsadzania sobie zdjęć w d.... Gdyby tylko odpowiedni ludzie byli na odpowiednich stanowiskach.

Policja

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 400 (556)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…