Przystanek w centrum miasta. Na autobus czeka kilka osób, wśród nich starsza pani w szykownym kapelusiku i kobieta z około sześcioletnią dziewczynką. W pewnym momencie dziewczynka upuszcza jakiś kolorowy papierek, na co matka spokojnie każe jej go podnieść i wyrzucić do kosza. Dziecko równie spokojnie polecenie spełnia i tu do akcji wkracza starsza pani, wykrzykując z oburzeniem:
- Co też pani wyprawia?! Jak tak można?
Kobieta z dzieckiem wyraźnie nie rozumie, w czym problem. Nie ona zresztą jedna, bo i mnie to zaintrygowało.
- Ale co się stało? - pyta spokojnie "winowajczyni".
- Takie małe dziecko! Żeby śmieci zbierało! Przecież na tym są BAKTERIE! - pada odpowiedź pełna grozy i potępienia.
Matka dziewczynki odpowiada, wciąż z niezmąconym spokojem:
- Proszę pani, nie przesadzajmy. Przystanek jest czysty i taki powinien zostać. Trzeba przecież sprzątać po sobie.
Starsza pani bierze głęboki wdech, szykując się do dłuższej tyrady. Niestety (albo i na szczęście), wyłaniający się zza zakrętu autobus zwiastuje koniec przedstawienia. Zanim weszła do autobusu, spojrzała jeszcze z politowaniem na dziewczynkę, pokiwała głową i z jadowitą słodyczą rzuciła:
- Widzisz? Mamusia cię wcale nie kocha! Chce żebyś zachorowała i leżała w szpitalu!
Cała historia wydawałaby mi się raczej śmieszna niż piekielna, ale te ostatnie zdania są powalające...
- Co też pani wyprawia?! Jak tak można?
Kobieta z dzieckiem wyraźnie nie rozumie, w czym problem. Nie ona zresztą jedna, bo i mnie to zaintrygowało.
- Ale co się stało? - pyta spokojnie "winowajczyni".
- Takie małe dziecko! Żeby śmieci zbierało! Przecież na tym są BAKTERIE! - pada odpowiedź pełna grozy i potępienia.
Matka dziewczynki odpowiada, wciąż z niezmąconym spokojem:
- Proszę pani, nie przesadzajmy. Przystanek jest czysty i taki powinien zostać. Trzeba przecież sprzątać po sobie.
Starsza pani bierze głęboki wdech, szykując się do dłuższej tyrady. Niestety (albo i na szczęście), wyłaniający się zza zakrętu autobus zwiastuje koniec przedstawienia. Zanim weszła do autobusu, spojrzała jeszcze z politowaniem na dziewczynkę, pokiwała głową i z jadowitą słodyczą rzuciła:
- Widzisz? Mamusia cię wcale nie kocha! Chce żebyś zachorowała i leżała w szpitalu!
Cała historia wydawałaby mi się raczej śmieszna niż piekielna, ale te ostatnie zdania są powalające...
Ocena:
647
(705)
Komentarze