Jestem kierowcą autokaru rejsowego.
Któryś raz z rzędu spotykam piekielnych kierowców jadących ekspresówką 92-95 km/h. Gdzie piekielność? Przy wyprzedzaniu. Ja jadę 100 km/h. Zmieniam więc pas na lewy. Wyprzedzam. To trwa. W pewnym momencie kierowca osobówki dostrzega cień z lewej strony. "Mnie? Autokar? Nigdy!", dodatkowa porcji krwi pod wysokim ciśnieniem trafia do głowy, a dodatkowa porcja paliwa do silnika. Przyspiesza do 102 km/h. Zjeżdżam na prawy pas, zirytowane osobówki zgromadzone za mną wyprzedzają mnie ciurkiem.
Jednakże po kilku minutach bania kierowcy eksplodowałaby od podwyższonego ciśnienia, a silnik by się zatarł, więc zwalnia i sytuacja się powtarza...
Któryś raz z rzędu spotykam piekielnych kierowców jadących ekspresówką 92-95 km/h. Gdzie piekielność? Przy wyprzedzaniu. Ja jadę 100 km/h. Zmieniam więc pas na lewy. Wyprzedzam. To trwa. W pewnym momencie kierowca osobówki dostrzega cień z lewej strony. "Mnie? Autokar? Nigdy!", dodatkowa porcji krwi pod wysokim ciśnieniem trafia do głowy, a dodatkowa porcja paliwa do silnika. Przyspiesza do 102 km/h. Zjeżdżam na prawy pas, zirytowane osobówki zgromadzone za mną wyprzedzają mnie ciurkiem.
Jednakże po kilku minutach bania kierowcy eksplodowałaby od podwyższonego ciśnienia, a silnik by się zatarł, więc zwalnia i sytuacja się powtarza...
Ocena:
456
(540)
Komentarze