Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66034

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w pośrednictwie kredytowym gdzie każde biurko i każde drzwi są pod "ostrzałem" kamer. Z tego względu jeśli jestem sama, to nie wolno mi nikogo wpuścić na zaplecze. (Sejf, ale też moja torebka itp)
Rzecz się działa w sobotę. W soboty zawsze jest tylko jedna osoba, bo z reguły jest pusto i tylko się podłogi zamiata.

Ale nie tej soboty. Wchodzi kobieta z gatunku stałych klientów, których zna się już po imieniu, którzy przychodzą, pogadają i wyjdą, bo właściwie nie wiedzą po co przyszli.
Babeczka tym razem jednak wyraźnie zadowolona, że jest pusto, oświadcza mi, że tylko płaci i idzie, bo bardzo jej się spieszy. Zawsze jej się bardzo spieszy, a potem siedzi po 30 minut, to tak na marginesie.

Babeczka siada i rozmawia ze mną wyraźnie spięta, zerka na kamery. Trochę się przestraszyłam, że wpadł jej do głowy jakiś głupi pomysł, ale nic się nie dzieje. W końcu babka się rozluźniła i mówi mi gdzie jeszcze musi iść i inne pierdoły. Wstaje i dziwnie poprawia długą kurtkę. A ja czuję, że śmierdzi. No trudno, czasem klient śmierdzi i nic nie można powiedzieć.
Babka siedzi jeszcze 10 minut, capi mi pod nosem jak nic. W końcu wychodzi, a ja z ulgą odetchnęłam. Drzwi zostawiłam za nią otwarte żeby smród wywietrzyć.
Siadam do biurka ale smród nadal trwa.

Na początku nie chciałam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Babka bezceremonialnie zsikała mi się na krzesło.
Od razu wywaliłam je z biura prawie przy tym wymiotując.
Co w tym piekielnego? A to, że gdyby zapytała o toaletę to bym ją do niej wpuściłam skoro już nie mogła wytrzymać.
Kobiety w ciąży też wpuszczam, bo mimo że dzieci nie mam, to wiem że mają ciężko.

Klientka po tym zdarzeniu przychodziła już kilkanaście razy. Za każdym razem boję się o kolejne krzesło...

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 454 (498)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…