Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66035

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zachęcona pojawiającymi się coraz częściej historiami rodzinnymi, postanowiłam zamieścić własną, z moją babcią jako główną bohaterką.

Było to w lutym przed moją maturą, miałam 19 lat i mnóstwo pomysłów na życie. Nie pokrywały się one bynajmniej z planami babci. Jako, że byłam wówczas z chłopakiem już od 1,5 roku, to babcia wymarzyła sobie, że zaraz po tej nikomu niepotrzebnej maturze weźmiemy ślub, potem urodzę kilkoro dzieci, żebym przytyła, bo wyglądam jakby mnie głodzili (BMI wskazywało lekką, ale jednak, nadwagę, czego babcia nie dopuszczała do siebie, sama będąc otyłą - czyli zdrową). Pomimo moich licznych prób dotarcia do babci z informacją, że mam inne plany, ona nadal gadała o sukienkach ślubnych i salach weselnych. Żałowała tylko, że mój chłopak poszedł jak głupi na studia, zamiast znaleźć "porzondnom robote"- najlepiej na kopalni.

Wracamy do lutego przed maturą. Po szkole umówiłam się z rodzicami w sklepie. Przyjechali i patrzyli na mnie dziwnie, no ale nic. Dopiero po zakupach zapytali, czy chcę im coś powiedzieć. Przeleciałam listę grzechów, ale nic nie znalazłam. Wtedy zasugerowali, że o "takich rzeczach" powinni się dowiadywać ode mnie, nie od babci.
Co się okazało? Babcia powiedziała całej rodzinie i połowie wsi, że nie przystępuję do matury, bo jestem w ciąży. Dziadek o mało nie przypłacił tej rewelacji życiem, bo ma słabe serce. Rodzina, sąsiedzi, znajomi - wszyscy obserwowali mój jak na złość nierosnący brzuch (do tej pory część wsi jest przekonana, że usunęłam ciążę).

Zapytana o te rewelacje babcia najpierw udała głupią- przecież to JA jej to powiedziałam. Dopiero przyciśnięta poczyniła wyznanie:
- Bo mi się przyśniła moja matka i powiedziała, że Zemsta jest w ciąży, a matka mnie NIGDY nie okłamała!

Szkoda, że matka nigdy też nie zdradziła babci, kto był jej ojcem ;)

rodzina

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 582 (666)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…