Powinno być wydawane pozwolenie na posiadanie dzieci.
Wracałam z zakupów do mieszkania. Po drodze zauważyłam wózek, w wózku może 2-3 miesięczne dziecko. Ulica pusta, zimno na dworze, dzieciaczek płacze. Rozglądałam się za matką maleństwa, w okolicy stało dużo zaparkowanych samochodów. Myślałam, że zostawiła coś w aucie i zaraz podejdzie do wózka. Po dwóch minutach stwierdziłam, że nikt jednak nie podejdzie i chciałam dzwonić na policję, jednak zobaczyłam, że podjeżdża radiowóz na sygnale. I nagle jest! Matka się odnalazła, siedziała sobie w barze obok, gdzie całe szyby były zasłonięte i zbytnio nie było widać co się dzieje w środku.
Zamiast martwić się o dziecko i podejść do niego, to się na mnie wydarła czemu zadzwoniłam po policję zamiast chodzić i jej szukać.
Powiedziałam jej parę słów do rozumu. Nerwy zrobiły swoje i dobrze, że Pan policjant podszedł i mnie uspokoił, bo zapewne inaczej bym do niej przemówiła.
Stwierdziłam, że nic tu po mnie skoro jest policja i oni się wszystkim lepiej zajmą ode mnie.
Wróciłam do mieszkania cała roztrzęsiona, w sumie dalej mnie trzęsie na samą myśl, co by się mogło stać małemu dziecku gdyby ktoś wcześniej nie zadzwonił na policję.
Wracałam z zakupów do mieszkania. Po drodze zauważyłam wózek, w wózku może 2-3 miesięczne dziecko. Ulica pusta, zimno na dworze, dzieciaczek płacze. Rozglądałam się za matką maleństwa, w okolicy stało dużo zaparkowanych samochodów. Myślałam, że zostawiła coś w aucie i zaraz podejdzie do wózka. Po dwóch minutach stwierdziłam, że nikt jednak nie podejdzie i chciałam dzwonić na policję, jednak zobaczyłam, że podjeżdża radiowóz na sygnale. I nagle jest! Matka się odnalazła, siedziała sobie w barze obok, gdzie całe szyby były zasłonięte i zbytnio nie było widać co się dzieje w środku.
Zamiast martwić się o dziecko i podejść do niego, to się na mnie wydarła czemu zadzwoniłam po policję zamiast chodzić i jej szukać.
Powiedziałam jej parę słów do rozumu. Nerwy zrobiły swoje i dobrze, że Pan policjant podszedł i mnie uspokoił, bo zapewne inaczej bym do niej przemówiła.
Stwierdziłam, że nic tu po mnie skoro jest policja i oni się wszystkim lepiej zajmą ode mnie.
Wróciłam do mieszkania cała roztrzęsiona, w sumie dalej mnie trzęsie na samą myśl, co by się mogło stać małemu dziecku gdyby ktoś wcześniej nie zadzwonił na policję.
Kraków
Ocena:
340
(448)
Komentarze