Piekielna siostrzyczka.
Mam młodszą siostrę, która w młodości trenowała jedną z dyscyplin zaliczanych do sportów walki. Miała nawet jakieś osiągnięcia. Potem skończyła studia, zaczęła pracę, urodziła dzieci. Dzieci rodziła późno, jej rówieśnice miały już dzieci w wieku szkolnym, gdy ona spacerowała z wózkiem.
Tak się złożyło, że druga, późna ciąża była prawie w całości przeleżana. Dodatkowo jej praca wymaga przesadzania tyłka z krzesła do samochodu i z powrotem na krzesło. A czasem spędza w niej 10 godzin. Na dodatek nie tak dawno Młoda miała wypadek i znów spędziła w łóżku i na rehabilitacji kilka miesięcy. I w ten sposób "nabiła" sobie trochę nadprogramowych kilogramów. Trochę duże to "trochę".
Gdy już wróciła do jako takiej sprawności fizycznej stwierdziła, że "coś" z tym trzeba zrobić. Tym bardziej, że kondycję miała zerową. Kupiła karnet na siłownię i zaczęła pocić się, żeby zgubić te nadprogramowe kg. Gdy pewnego pięknego razu po intensywnym treningu i wizycie w saunie uzupełniała płyny, usłyszała jak jakaś na oko 18-20 latka wskazując na nią, stwierdziła do swoich koleżanek, że gdyby się tak spasła to siedziała by w domu nie pokazując się na oczy normalnym ludziom.
O mojej siostrze można powiedzieć różne rzeczy, ale nie to, że potrafi trzymać język za zębami. Rzuciła okiem na dziewczynę i powiedziała, że gdyby miała taki nos (długi i haczykowaty) to od dziecka zbierałaby na operację plastyczną. Dziewczę zaczerwieniło się i ruszyło z łapami na moją siostrę. Ta zrobiła drobny unik (lata treningów) i dziewczę wylądowało na ścianie. Powtórzyło się to jeszcze 2 razy, zanim dziewczyna została odciągnięta przez swoje koleżanki.
Rzecz działa się w pomieszczeniu monitorowanym, dodatkowo świadków było trochę. Dziewczę dostało propozycję nie do odrzucenia - albo rezygnuje natychmiast na piśmie z karnetu, albo zostaje wezwana policja i zgłoszona czynna napaść.
I wydawało się, że sprawa się zakończyła.
Moja siostra od lat zleca jednej z firm prace na grube tysiące. Jest to niewielka firma rodzinna, zlecenia załatwia dobrze, za rozsądną cenę. Dodatkowo szefowa, rówieśniczka mojej siostry, doskonale się z nią dogaduje. Do tego stopnia, że panie chodzą razem na kawę czy dzwonią do siebie z ploteczkami.
Ostatnio ta firma obchodziła jakiś jubileusz. Moja siostra, jako bardzo dobry klient i prawie przyjaciółka właścicielki została zaproszona na imprezę jubileuszową. Właścicielka przedstawiła jej swoją córkę, studentkę zarządzania, która kiedyś przejmie rodzinny interes.
Tak, nie mylicie się. To była ta panienka z siłowni.
Mówiłem, już, że moja siostra ma niewyparzoną gębę? Stwierdziła, z uśmiechem, że już się znają, i dziewczę z pewnością z radością przekaże matce szczegóły znajomości.
Kilka dni później najpierw dziewczę zadzwoniło z przeprosinami, później jej matka.
Zlecenia pozostały bez zmian, znajomość się utrzymała, ale dziewczę dostało "po uszach".
Jest nadzieja, że dwa razy pomyśli zanim wystartuje do kogoś z głupim komentarzem i łapami.
Mam młodszą siostrę, która w młodości trenowała jedną z dyscyplin zaliczanych do sportów walki. Miała nawet jakieś osiągnięcia. Potem skończyła studia, zaczęła pracę, urodziła dzieci. Dzieci rodziła późno, jej rówieśnice miały już dzieci w wieku szkolnym, gdy ona spacerowała z wózkiem.
Tak się złożyło, że druga, późna ciąża była prawie w całości przeleżana. Dodatkowo jej praca wymaga przesadzania tyłka z krzesła do samochodu i z powrotem na krzesło. A czasem spędza w niej 10 godzin. Na dodatek nie tak dawno Młoda miała wypadek i znów spędziła w łóżku i na rehabilitacji kilka miesięcy. I w ten sposób "nabiła" sobie trochę nadprogramowych kilogramów. Trochę duże to "trochę".
Gdy już wróciła do jako takiej sprawności fizycznej stwierdziła, że "coś" z tym trzeba zrobić. Tym bardziej, że kondycję miała zerową. Kupiła karnet na siłownię i zaczęła pocić się, żeby zgubić te nadprogramowe kg. Gdy pewnego pięknego razu po intensywnym treningu i wizycie w saunie uzupełniała płyny, usłyszała jak jakaś na oko 18-20 latka wskazując na nią, stwierdziła do swoich koleżanek, że gdyby się tak spasła to siedziała by w domu nie pokazując się na oczy normalnym ludziom.
O mojej siostrze można powiedzieć różne rzeczy, ale nie to, że potrafi trzymać język za zębami. Rzuciła okiem na dziewczynę i powiedziała, że gdyby miała taki nos (długi i haczykowaty) to od dziecka zbierałaby na operację plastyczną. Dziewczę zaczerwieniło się i ruszyło z łapami na moją siostrę. Ta zrobiła drobny unik (lata treningów) i dziewczę wylądowało na ścianie. Powtórzyło się to jeszcze 2 razy, zanim dziewczyna została odciągnięta przez swoje koleżanki.
Rzecz działa się w pomieszczeniu monitorowanym, dodatkowo świadków było trochę. Dziewczę dostało propozycję nie do odrzucenia - albo rezygnuje natychmiast na piśmie z karnetu, albo zostaje wezwana policja i zgłoszona czynna napaść.
I wydawało się, że sprawa się zakończyła.
Moja siostra od lat zleca jednej z firm prace na grube tysiące. Jest to niewielka firma rodzinna, zlecenia załatwia dobrze, za rozsądną cenę. Dodatkowo szefowa, rówieśniczka mojej siostry, doskonale się z nią dogaduje. Do tego stopnia, że panie chodzą razem na kawę czy dzwonią do siebie z ploteczkami.
Ostatnio ta firma obchodziła jakiś jubileusz. Moja siostra, jako bardzo dobry klient i prawie przyjaciółka właścicielki została zaproszona na imprezę jubileuszową. Właścicielka przedstawiła jej swoją córkę, studentkę zarządzania, która kiedyś przejmie rodzinny interes.
Tak, nie mylicie się. To była ta panienka z siłowni.
Mówiłem, już, że moja siostra ma niewyparzoną gębę? Stwierdziła, z uśmiechem, że już się znają, i dziewczę z pewnością z radością przekaże matce szczegóły znajomości.
Kilka dni później najpierw dziewczę zadzwoniło z przeprosinami, później jej matka.
Zlecenia pozostały bez zmian, znajomość się utrzymała, ale dziewczę dostało "po uszach".
Jest nadzieja, że dwa razy pomyśli zanim wystartuje do kogoś z głupim komentarzem i łapami.
między kobietami
Ocena:
600
(680)
Komentarze