Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66552

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Maj się kończy, ciepło jest, przyjemnie, słoneczna niedziela, to i ludzie na spacery wychodzą. Nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie - cieszę się, że Polacy w domu nie siedzą, że zażywają ruchu...

ALE NIE NA ŚCIEŻKACH ROWEROWYCH.

Jeżdżę na rowerze. Często. Staram się przy tym jeździć dobrze, przepisowo i kulturalnie, bo jestem zdania, że to pojedyncze przypadki budują opinię o całej grupie. Tak więc rozglądam się, uważam, nie wyjeżdżam nikomu znienacka przed maskę. Bardzo rzadko jeżdżę po chodnikach, a kiedy już muszę - nie dzwonię na pieszych, omijam ich ostrożnie, żeby nie zaczepić ani nie wystraszyć, a tym, którzy odsuwają się żebym mogła przejechać, zawsze dziękuję. Jak już dzwonię, to na innych rowerzystów, kiedy np. przejeżdżają na czerwonym lub robią inne równie mądre rzeczy.

Do sedna. Jadę sobie więc dziś do pracy ścieżką rowerową wzdłuż ul. Górczewskiej (Warszawa), i... tak, na ścieżce piesze wycieczki. No niedziela. Jadę więc wolniej niż zwykle, choć nie powinnam musieć jechać wolno, bo przepisy regulują jednoznacznie, że ścieżki rowerowe są dla poruszających się na ROWERACH. Trochę się denerwuję, ale nie będę chamem. Szlag mnie trafił, kiedy około stu metrów od jednego z dużych skrzyżowań musiałam jednocześnie minąć NA ŚCIEŻCE dwie matki z wózkami, dwie staruszki, małżeństwo (nawet nie idące, a stojące) z dwojgiem dzieci i jakąś kobietę (również stojącą, i to na środku) rozmawiającą przez telefon.

No ludzie, metr dalej jest szeroki chodnik... Nie zejdę z roweru, pomyślałam, ścieżka jest, nie będę przyzwalała na głupotę. Kluczę więc między wszystkimi tymi ludźmi, wołając co chwilę "Uwaga, ścieżka rowerowa, przepraszam" etc. Nie powtarzałam tego w żaden chamski sposób, tak po prawdzie to chodziło mi głównie o to, żeby zeszli dlatego, że INNI rowerzyści mogą nie być tak rozważni i mieć w poważaniu bezpieczeństwo tych pieszych, i po prostu ich staranować. Wszyscy odsuwają się, choć wielce niezadowoleni, większość psioczy, lub robi oburzone miny (bo śmiem jechać po ścieżce rowerowej). Do momentu, aż przyszło mi minąć wspomniane dwie staruszki - powtórzyłam swoje "Przepraszam, ścieżka rowerowa". Nawet ich nie minęłam, a jedna z tych pań:

- K***A TWOJA MAĆ TY GÓWNIARO POPI****LONA, BĘDZIESZ MI TU P***DOLIĆ JAKIEŚ ŚCIEŻKI JAK CHODNIK, NOŻ K***A JEDZIE JAK CZOŁG I JESZCZE NA MIE SIE DRZE, NO CH*J BY CIĘ STRZELIŁ BLADZIUGO (?!) TY K***WSKA!"... - I dalej w ten deseń, dodając co jakiś czas "No patrzcie ludzie, widzicie? Noż k***wa jo mać!"...

Jechałam powoli, więc zdążyłam usłyszeć całą tyradę. Zdecydowałam, że nie będę już nikogo pouczać. Od dziś zero taryfy ulgowej. Będę złośliwie dzwonić dzwonkiem, przejeżdżać obok z dużą prędkością, a jak coś się stanie - racja jest po mojej stronie. A jak następnym razem zobaczę pielgrzymki na ścieżkach, zejdę z roweru, stanę obok i zadzwonię po policję. Nie pozwolę ludziom nie znającym przepisów na znieważanie mnie dlatego, że ja je respektuję, i próbuję ich na nie uczulać dla ICH WŁASNEGO bezpieczeństwa.

ludzie ścieżki rowerowe

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 334 (500)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…