Wymuszanie na Polsce przyjęcia afrykańskich emigrantów przypominają mi problem, z którym Polska wzmaga się od jakiegoś czasu.
Wiecie, co wkurza człowieka najbardziej? Niesprawiedliwość!
Nie jestem rasistą, ale jest pewna grupa ludzi, których niestety nie toleruję. Ba - ujawnia we mnie najgorsze instynkty.
Cyganie lub poprawnie politycznie zwani - Romowie.
Niegdyś trudniący się garncarstwem, rękodziełem, prowadzący koczowniczy tryb życia, weseli ludzie kochający zabawy i śpiew. Tabor nadjeżdżający do wioski zwiastował nietuzinkową atmosferę.
Miała wyjść mała dygresja, ale będzie dłużej...
Historia sprzed 2,5roku:
Niewiele po moim powrocie z macierzyńskiego, zlikwidowano zatrudniającą mnie firmę. Mając na wychowaniu (wtedy) półroczne dziecko, zdecydowałam się podjąć pracę u znajomych. Praca ciężka. Sprzedaż warzyw na targu. Od 4 rano, do 16. Zimą - mróz, latem - upały. Przerzucanie produktów ważących po 25kg (czyli połowę mojej wagi), takich jak skrzynie śliwek/jabłek w sporych ilościach było na porządku dziennym. Brak przerw. Niemożliwość zjedzenia posiłku. Upierdliwi i często chamscy klienci.
Wmawiałam sobie, że dziecka dumą nie nakarmię. O inną pracę było ciężko, bo każdy, wbrew prawu pytał o posiadane dzieci/ chęć ich posiadania. Trzeba było trwać w niełasce lub dla mnie szczęściu, że pracę się miało.
Na owym targu często przebywały żebrzące Cyganki. Nie raz widziałam sytuację, w której kradły, wyzywały, rzucały drobnymi w darczyńców (sic!) jeśli były, w ich mniemaniu niewystarczające.
Znajomy zaproponował jednej z nich 50 zł (dla mnie 5 h pracy) jeśli przyjdzie o 16 posprzątać po stanowisku zajmowanym przez niego (15 min. pracy).
Oczywiście, jak się domyślacie - pracą się nie skalała.
Spotkałam ją kilka dni później prywatnie, na głównym deptaku w moim mieście.
C-cyganka
J- ja
m- mohery
C- Daj no parę ZŁOTYCH, ja mam dziecko.
J- (wymowny wzrok)
C- (zagradzając mi drogę, z wyciągniętą brudną łapą) Daj, musisz!
J- Muszę to ja oddychać, jeść i kiedyś umrzeć.
C- Ale ja nie mam piniendzy (błąd zamierzony).
J- Won do pracy!
C- Pracować nie będę za grosze.
(wymijam babsko)
C- Ja nie POLAKA.
J- To wyp***j do siebie!
m- Dobrze, dobrze. Ja już też im nie daje! (pozytywny szok)
Jaki morał płynie z tej treści?
Polaku drogi: tyrasz za 8-10zł/h, oni nie będą. Czekasz w kolejce 8-15 lat na mieszkanie? Oni mają je od ręki. Poruszasz się komunikacją miejską? Oni mają naprawdę ładne BMW. Nie stać Cię na jedzenie? Oni jadają w restauracjach. Za czyje pieniądze mają opłacane mieszkania, socjale? Z pieniędzy podatnika - CIEBIE! Kiedy pójdziesz na emeryturę? Oni bez pracy mają zapewnioną kasę do końca.
Z czego żyją? Z tego, co ukradną, z tego, co dostaną. Ty Polaku MUSISZ. Tylko musisz, niewiele mogąc.
Naprawdę nie zrobimy nic, by powstrzymać falę przyjazdu kolejnych darmozjadów???
Wiecie, co wkurza człowieka najbardziej? Niesprawiedliwość!
Nie jestem rasistą, ale jest pewna grupa ludzi, których niestety nie toleruję. Ba - ujawnia we mnie najgorsze instynkty.
Cyganie lub poprawnie politycznie zwani - Romowie.
Niegdyś trudniący się garncarstwem, rękodziełem, prowadzący koczowniczy tryb życia, weseli ludzie kochający zabawy i śpiew. Tabor nadjeżdżający do wioski zwiastował nietuzinkową atmosferę.
Miała wyjść mała dygresja, ale będzie dłużej...
Historia sprzed 2,5roku:
Niewiele po moim powrocie z macierzyńskiego, zlikwidowano zatrudniającą mnie firmę. Mając na wychowaniu (wtedy) półroczne dziecko, zdecydowałam się podjąć pracę u znajomych. Praca ciężka. Sprzedaż warzyw na targu. Od 4 rano, do 16. Zimą - mróz, latem - upały. Przerzucanie produktów ważących po 25kg (czyli połowę mojej wagi), takich jak skrzynie śliwek/jabłek w sporych ilościach było na porządku dziennym. Brak przerw. Niemożliwość zjedzenia posiłku. Upierdliwi i często chamscy klienci.
Wmawiałam sobie, że dziecka dumą nie nakarmię. O inną pracę było ciężko, bo każdy, wbrew prawu pytał o posiadane dzieci/ chęć ich posiadania. Trzeba było trwać w niełasce lub dla mnie szczęściu, że pracę się miało.
Na owym targu często przebywały żebrzące Cyganki. Nie raz widziałam sytuację, w której kradły, wyzywały, rzucały drobnymi w darczyńców (sic!) jeśli były, w ich mniemaniu niewystarczające.
Znajomy zaproponował jednej z nich 50 zł (dla mnie 5 h pracy) jeśli przyjdzie o 16 posprzątać po stanowisku zajmowanym przez niego (15 min. pracy).
Oczywiście, jak się domyślacie - pracą się nie skalała.
Spotkałam ją kilka dni później prywatnie, na głównym deptaku w moim mieście.
C-cyganka
J- ja
m- mohery
C- Daj no parę ZŁOTYCH, ja mam dziecko.
J- (wymowny wzrok)
C- (zagradzając mi drogę, z wyciągniętą brudną łapą) Daj, musisz!
J- Muszę to ja oddychać, jeść i kiedyś umrzeć.
C- Ale ja nie mam piniendzy (błąd zamierzony).
J- Won do pracy!
C- Pracować nie będę za grosze.
(wymijam babsko)
C- Ja nie POLAKA.
J- To wyp***j do siebie!
m- Dobrze, dobrze. Ja już też im nie daje! (pozytywny szok)
Jaki morał płynie z tej treści?
Polaku drogi: tyrasz za 8-10zł/h, oni nie będą. Czekasz w kolejce 8-15 lat na mieszkanie? Oni mają je od ręki. Poruszasz się komunikacją miejską? Oni mają naprawdę ładne BMW. Nie stać Cię na jedzenie? Oni jadają w restauracjach. Za czyje pieniądze mają opłacane mieszkania, socjale? Z pieniędzy podatnika - CIEBIE! Kiedy pójdziesz na emeryturę? Oni bez pracy mają zapewnioną kasę do końca.
Z czego żyją? Z tego, co ukradną, z tego, co dostaną. Ty Polaku MUSISZ. Tylko musisz, niewiele mogąc.
Naprawdę nie zrobimy nic, by powstrzymać falę przyjazdu kolejnych darmozjadów???
Ocena:
774
(938)
Komentarze