Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66848

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z wczoraj.

Ciepły czerwcowy wieczór, imprezka w barze, kupa ludzi - głównie dalszych lub bliższych znajomych, bo impreza o określonym profilu. Jeden facet - tak jak większość ludzi - pił sobie piwa, co jest zresztą normalne w piątkowy wieczór w barze.. Tyle, że ok. 1 w nocy okazało się, że przyjechał swoim samochodem i w ten sam sposób ma zamiar wrócić. Jako kierowca, po około 5-6 piwach. Nie był co prawda jakiś zataczający się, ale jednak!

Wsiadł już do swojego stojącego pod lokalem samochodu, przekręcił kluczyki i w tym momencie podszedł do niego inny koleś, który oznajmił mu, że nie pozwoli, by odjechał po alkoholu. Że widział, że przez cały wieczór wypił kilka piw i albo sobie znajdzie trzeźwego kierowcę, który go odwiezie albo niech wraca w inny sposób ale nie ma możliwości, by prowadził samochód.

Facet zaczął się oburzać, że jego samochód i jego sprawa, on wypił tylko jedno piwo (co było bzdurą), a poza tym jest noc i nikt nie chodzi po ulicy itp. Więc koleś powiedział mu, że jeśli odjedzie to on dzwoni na policję, że w takim i takim samochodzie jedzie pijany. Facet się zbulwersował, pochodził jeszcze po barze, pożalił się na "popie**oleńca, który wpi**dala się w nie swoje sprawy", pogroził kolesiowi tekstami typu "ty nie wiesz kim ja jestem", "jeszcze się spotkamy!" i odjechał jako pasażer, gdyż w międzyczasie znalazła się trzeźwa osoba, która zgodziła się go zawieźć.

Na kogo jednak większość osób patrzyła jak na jakiegoś kretyna? Na człowieka, który po browarze chciał prowadzić samochód i mógł w kogoś trzepnąć i zabić? Nieee, tym złym okazał się ten, który zwrócił uwagę! Bo "po co się wtrąca?", bo "bez przesady!", bo "przecież on (zwracający uwagę) też pił!", bo "dajcie spokój problemy robi, przecież on nie miał jechać daleko" itp.

Nie rozumiem, tyle się mówi o idiotach, którzy jadąc po pijanemu zabijają ludzi, których jedyną winą było, że akurat szli, niby wszyscy oburzeni, że "jak można?", że "pal kij jak sam umrze, ale jak w kogoś walnie..." itp., a jak chodzi o ich znajomego, który chce jechać po co najmniej 5 piwach, i któremu nieznajomy w kulturalny sposób zwraca uwagę mówiąc, że nie pozwoli jechać pod wpływem i to w dużym mieście (gdzie nie byłoby problemem zadzwonić po taksówkę) - to nagle poglądy się zmieniają.

Czyli co, ogólnie pijani kierowcy są źli, chyba, że chodzi o kumpla? Żałosne.

cała Polska

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 945 (975)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…