Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67241

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ludzie nie czytają umów, to wiadomo nie od dzisiaj. Jednak piekielne jest to, że za ich głupotę musi się tłumaczyć... pracownik biura.

Przychodzi facet rocznik 62, oczywiście bardzo mu się spieszy. Wchodzę na kartę klienta i mówię: 150 zł do zapłaty.
Facet piana z ust. Jak to 150? On miał 100zł. A że przyszedł 19 dni po ustalonym terminie spłaty?
Tłumaczę, że to koszty wezwania do zapłaty. Facet syczy że windykator nie wymienił mu kwoty kary.
Nie wymienił - bo nie musiał. Informuję faceta że podpisał umowę i tam czarno na białym wypisane, jakie są koszty i kiedy wchodzą. Nie jest to złośliwość moja ani windykacji, system sam sobie liczy dni, a potem nalicza opłatę.

Chce rozmawiać z windykatorem. Nie chce mi się z facetem użerać, więc dzwonię. Do windykacji ta sama śpiewka. Że on nie wiedział, etc. Że mu windykator kwoty nie podał.
Windykator się wkurzył (a to na prawdę spokojny człowiek, który idzie ludziom na rękę) i kazał mu zapłacić. Facet rzucił telefonem o biurko.
Pytam czy wpłaca czy nie i do kiedy mam zaznaczyć termin. "Pani sobie robi co chce."
Ano nie robię, bo się zwyczajnie boję, że mi buc nie podpisze i będę miała problem.
Przeprawa trwała 15 minut. Ciśnienie facet podniósł mi skutecznie.

Co ciekawe?
Wielki biznesmen nie po raz pierwszy znalazł się na windykacji. Nie pierwszy raz te koszta poniósł.
Kiedy zasugerowałam mu przeczytanie umowy, zwyzywał mnie od najgorszych. Bo to moja wina.

Biuro kredytowe

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 257 (347)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…