Po przeczytaniu historii http://piekielni.pl/67509 przypomniała mi się podobna.
Kilka lat temu, X stawił się w szpitalu w celu wykonania zabiegu. Był to element długiego, powypadkowego leczenia nogi, więc kolejne operacje planowane były z pewnym zapasem czasu. Na miejscu okazało się jednak, że w szpitalu nie ma niezbędnego do wykonania zabiegu gruzu kostnego i trzeba go sprowadzić. Czas dostawy - tydzień.
Gdzie piekielność? W tym, że pobyt w szpitalu przesunął się o tydzień, przez to, że zapomniano sprowadzić potrzebny materiał? Bynajmniej. Okazało się, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurami: gruz kostny można było sprowadzić dopiero, gdy pacjent pojawi się w szpitalu. Dostawa trwała tydzień. I przez cały ten czas, w szpitalu przebywał zdrowy (może nie dosłownie "zdrowy" - jednak zdecydowanie niewymagający hospitalizacji) pacjent, zajmując łóżko, których podobno tak brakuje.
Bo takie wymogi...
Kilka lat temu, X stawił się w szpitalu w celu wykonania zabiegu. Był to element długiego, powypadkowego leczenia nogi, więc kolejne operacje planowane były z pewnym zapasem czasu. Na miejscu okazało się jednak, że w szpitalu nie ma niezbędnego do wykonania zabiegu gruzu kostnego i trzeba go sprowadzić. Czas dostawy - tydzień.
Gdzie piekielność? W tym, że pobyt w szpitalu przesunął się o tydzień, przez to, że zapomniano sprowadzić potrzebny materiał? Bynajmniej. Okazało się, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurami: gruz kostny można było sprowadzić dopiero, gdy pacjent pojawi się w szpitalu. Dostawa trwała tydzień. I przez cały ten czas, w szpitalu przebywał zdrowy (może nie dosłownie "zdrowy" - jednak zdecydowanie niewymagający hospitalizacji) pacjent, zajmując łóżko, których podobno tak brakuje.
Bo takie wymogi...
Ocena:
419
(455)
Komentarze