Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68017

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielności, które nazbierały się przez kilka lat udzielania przeze mnie korepetycji z matematyki i języka angielskiego.

1. Dzieci z niewyobrażalnymi zaległościami w materiale.

Dzwoni do mnie Pani Mama i mówi, że córka (6 klasa SP) potrzebuje korepetycji, bo za 3 dni sprawdzian z matematyki, a uzbierało się już zagrożenie.
Przyjeżdżam na miejsce, dziewczynka w wieku lat 12/13 nie operowała tabliczką mnożenia, nie potrafiła rozwiązywać najprostszych działań w pamięci (typu 4+11, 10:2), nie potrafiła mnożyć ani dzielić pisemnie, brak zielonego pojęcia o ułamkach. W zeszycie ćwiczeń było zadanie z typu "Ile wyniesie rzeczywista rata miesięczna kredytu na 2000zł na rok, przy oprocentowaniu rocznym 10%". Kiedy zapytałam ile ma rok miesięcy, więc ile będziemy mieć rat, powiedziała, że 10...

Smutno patrzeć na takie przypadki, zwłaszcza kiedy dziecko nie miało żadnych problemów zdrowotnych, żadnych "dys", po prostu wieloletnie zaniedbania ze strony rodziców.

***

Podobny przypadek miałam z chłopcem, który w 1 klasie gimnazjum nie potrafił odmienić czasownika "to be" przez osoby, nie potrafił się przedstawić, ani powiedzieć jaka jest różnica między present simple a present continuous. Angielskiego "uczył się" przez całą podstawówkę.

2. Dzieci i młodzież, które nie wyniosły z domu żadnej kultury.

Zdarzały się przypadki dzieci i nastolatków w różnym wieku, zwracających się do mnie na "ty", czy wręcz trybem rozkazującym.

Pamiętam jak pierwszy i ostatni raz pojechałam do dziewczyny w 3 gimnazjum, żeby pomóc jej przy zadaniach domowych z angielskiego, zapoznałam się z tematem i zaczęłam jej opowiadać o danym zagadnieniu. Poprosiłam o wspólne wypełnienie jakiegoś ćwiczenia. Reakcja jej była obłędna:
- CO?! To ja mam coś robić? Przecież ojciec zapłacił ci za zrobienie tych zadań.

Zwykle kiedy uczeń potrzebuje wyjść z pokoju na chwilę (toaleta, coś do picia itp), to informuje o tym fakcie. Zdarzały mi się jednak sytuacje kiedy w trakcie mojego tłumaczenia ktoś po prostu wstawał i ostentacyjnie wychodził bez słowa..

3. Rodzice oczekujący cudów bez żadnego wkładu własnego.

Nauka języka jak wiadomo opiera się przede wszystkim na systematyczności. Jako korepetytorka mogę wskazać drogę, pomóc w uzupełnianiu zadań domowych, tłumaczyć zagadnienia niezrozumiałe. Ale nie mam żadnej możliwości wlania uczniom do głów rzeczy, których się po prostu trzeba nauczyć na pamięć, słówek czy zadanego wierszyka.
Zawsze na koniec każdych zajęć rozmawiam z rodzicem i przekazuję mu do ręki listę słówek/zwrotów do nauczenia na pamięć i często jakieś drobne zadanie, by przypilnowali dziecko do nauczenia się tego i odrobienia pracy.

Często oburzenie występuje już na tym etapie, że jak to, oni muszą jeszcze coś robić? To korepetycje nie załatwiają sprawy?
Rzadziej dzwonią z pretensjami dlaczego syn/córka dostali złą ocenę z kartkówki ze słownictwa.

4. Spryciarze.

Dzwoni Pani, mówi że potrzebne są korepetycje. Ok, informuję ją jaka jest cena, jakie mam wolne terminy. Pani zgadza się na wszystko, umawiamy się.
Przyjeżdżam na miejsce, w progu Pani mówi, że ta cena co to ja ją podałam to jednak jest za wysoka i ona zdecydowała, że zapłaci mi 1/3 całości, a tak w ogóle to zamiast jednego ucznia będzie dwóch, bo do syna przyszedł kolega z klasy (kolega miał się uczyć oczywiście w gratisie).
Tak właśnie jedzie się na darmo przez pół miasta w godzinach szczytu :)

5. Nierealne oczekiwania.

Dzwoni Pan w wieku 30+. Mówi, że wyjeżdża do pracy do Anglii i pilnie potrzebuje konwersacji. Ponoć angielski zna na bardzo dobrym poziomie, miał w szkole, potrzebuje tylko odświeżenia.
Na miejscu okazuje się, że Pan nie zna tak podstawowych słów jak np. dom, pies, samochód, owoce. Nawet nie mówiąc o jakiejkolwiek gramatyce. Myślę sobie, będzie trudno, ale jakoś damy radę. Pytam go jaki poziom jest mu potrzebny i na kiedy ma zaplanowany wyjazd. Odpowiedz:
- No tak żebym się dogadał ze wszystkimi i wszystko sobie w urzędach pozałatwiał, samolot mam za tydzień.

6. Nie wiem czego chcę.

Rozmowa telefoniczna:
- Dzień dobry, córka korepetycji potrzebuje.
- Witam, która to klasa? Jaki zakres materiału?
- Córka jest w 3 gimnazjum, chodzi nam o język angielski.
- Dobrze, a dokładniej o jakie zagadnienia chodzi?
-.... (W tle krzykiem do córki: Ewaaaa, co dokładnie z tego angola?
Słyszę jak Ewa odkrzykuje mamie: No rozdział szósty).
- Tak, potrzebujemy pomocy z rozdziału szóstego.

korepetycje

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 516 (576)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…