zarchiwizowany
Skomentuj
(13)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Byłam u ginekologa, cytologia pobrana, czekam na wyniki. Czekam i czekam, już powinny być, a tu lipa. To się zdarza, trudno. Zachodzę co kilka dni do przychodni, panie z okienka (nota bene bardzo sympatyczne, mimo, że przychodnia na NFZ:) szukają w wynikach wydrukowanych, w bazie danych w komputerze, że może już zrobiony, ale jeszcze niewydrukowany. Któregoś dnia siedziała jakaś nowa dziewczyna, pewnie jeszcze nie do końca ogarnięta, bo stwierdziła: o, jest. I wydrukowała mi opis wizyty sporządzony przez lekarkę.
Ho ho ho, co to się nie działo na tej wizycie... Przeprowadzony instruktaż w zakresie samobadania piersi, pogadanka o sposobach łagodzenia zespołu gotowania w piętnastu garnkach, którego jak żyję nie miałam... Ale co tam, ważne, że pani doktor pieniążki zgarnie.
Ho ho ho, co to się nie działo na tej wizycie... Przeprowadzony instruktaż w zakresie samobadania piersi, pogadanka o sposobach łagodzenia zespołu gotowania w piętnastu garnkach, którego jak żyję nie miałam... Ale co tam, ważne, że pani doktor pieniążki zgarnie.
słuzba_zdrowia
Ocena:
128
(208)
Komentarze