Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68124

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W 3 klasie gimnazjum pojechaliśmy na kilkudniową wycieczkę. Opiekowali się nami nasza wychowawczyni i nauczyciel od wf-u. Jednego wieczoru zrobiliśmy sobie dyskotekę, nauczyciele chwilę z nami posiedzieli, ale krótko, impreza zrobiła się bardziej nieoficjalna (czyt. zakrapiana). Jeden z kolegów tak się urządził, ze pomylił drzwi i zamiast wejść do swojego pokoju wszedł do pokoju naszej wychowawczyni, która również bawiła się w najlepsze, w dodatku nie sama:)
Ok, nikt do sprawy nie wracał, cicho sza, chociaż wszyscy dobrze wiedzieli, że amory trwają nadal. Oboje żonaci, dzieciaci, ona mogłaby być jego córką - drażniło nas to. I tylko czekaliśmy na odpowiedni moment.
Przyszedł prima aprilis. Zbieramy się na wf-ie, jakaś chwila pogaduchy z facetem, pytamy niby mimochodem
- A wie pan, że nasza pani piecze dla pana makowiec?
Już nie pamiętam dokładnie jak ta cześć dialogu się potoczyła, ale za chwilę padło niewinnie, niby bez związku kolejne pytanie
- A wie pan, że ona jest w ciąży?
Facet zbladł, zsiniał, z trudem jakoś wyjąkał
- Taaak? A... A z kim?
- (Udajemy niewiniątka) - No, na pewno ze swoim mężem. Ale niech pan jej zapyta.
Na tym się chwilowo skończyło, kilka lekcji później była matematyka, na chwilę po coś weszła do sali wychowawczyni. Wyrwała się prowodyrka całej akcji:
- Proszę pani, rozmawiał z panią pan od wf-u?
- (bezsilny, zrezygnowany uśmiech na zasadzie "nie mam już siły na te bandę") - Tak, Ola, rozmawiał. Ja was chyba pomorduje.

I to jest jedna z piekielności, z których człowiek jest dumny przez lata :D

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…