Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68125

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając ostatnie opowiadania o bezstresowym wychowaniu, postanowiłam podzielić się obserwacjami z wyników takiego podejścia w swoim otoczeniu.

Mam siostrę, młodszą. Dla całokształtu historii należy wspomnieć, że siostra w dość wczesnym dzieciństwie ciężko zachorowała. Wygraliśmy z chorobą i dziś jest w pełni zdrową, sprawną osobą.

Oczywiste jest, że kiedy dziecko jest chore, człowiek staje na głowie i robi wszystko, żeby to dziecko uratować i ulżyć mu w cierpieniu. Czasami jednak nadmierna troska i nadopiekuńczość odbija nam się czkawką. Nawet po wyzdrowieniu mojej siostry, rodzice traktowali ją jak jajko. Zwolniona ze wszelkich obowiązków domowych, nigdy nie musiała gotować, sprzątać ani wykonywać żadnych czynności, które mogłyby jej zakłócić "spokój i ciszę". Wszystkie te czynności spadały na mnie bądź tatę, który bez zastanowienia się nad efektami, wykonywał wszystko bez mrugnięcia okiem. Dziewczyna nigdy nie pracowała, zawsze była chroniona, bo wiadomo: a to za gorąco, a to za długo, ciężko i wiecznie coś nie tak. Efekt?

Dzisiaj siostra ma 26 lat, nadwagę równą prawidłowej wadze ciała i dostaje zadyszki na 5 schodkach. Całymi dniami siedzi w domu matki, nic nie robi, nie pracuje, bo wszelkie oferty są takie niegodne jej zdolności. Szuka posady prezesa bądź kierownika. Innych nie przegląda. Przecież ze względu na chorobę należy się jej taka.

W domu posprzątać nie potrafi, bo nikt jej tego nie nauczył. W kuchni na krześle przy stole siedzi cały worek śmierdzących śmieci, a muszki radośnie przelatują a to nad nim, a to nad zlewem pełnym zapleśniałych naczyń. Na wejściu do mieszkania uderza w twarz niczym pięściarz odór niesprzątanej od kilku tygodni klatki królika. Biedny królik sam jest u weterynarza kilka razy w roku, bo a to zapalenie spojówek, a to biegunka, o znów jakiś wirus. Wiadomo w jakich warunkach przyszło mu żyć. Na moją sugestię o wypuszczanie zwierzaka siostra zareagowała entuzjastycznie, lecz po kilku próbach zaprzestała, bo przecież zwierzaka trzeba pilnować. Skończyło się na kilku ofiarach w postaci poprzegryzanych kabli, listewek przy meblach, kwiatkach, zaschniętych odchodach w kątach pokoju bądź malowniczo rozdeptanych na dywanie.

W domu pełno brudnych ubrań, śmierdzących skarpetek, namoczone kiedyś koszulki zdążyły zapleśnieć na balkonie. Wszędzie sterty brudnych/czystych obrań, opakowań po fast foodach (przecież nie umie gotować), kubków, pojemników, zeszytów, starego jedzenia. Podłoga porywa skarpetki kiedy na niej stanąć, a na meblach można zostawiać pilne wiadomości w kurzu.
Siostra odciążona obowiązkiem dbania o siebie zaprzestała niezbędnej higieny, włosy tłuste upięte w kitkę, ciuchy podarte do granic nośności, ewidentny brak kąpieli powodujący niechęć do przekraczania osobistej przestrzeni życiowej na bliżej niż 2m. Do dentysty nie pójdzie, bo za daleko.

Ponieważ mieszka z chłopakiem, wymyśliła sobie, że skoro finansowo jest ciężko (pracuje przecież tylko on na pół etatu, a siostra dostaje niską rentę po zmarłym tacie), to najłatwiej byłoby wysłać chłopaka do cięższej pracy! Nie zgodził się? Foch i telefon do mnie jak to pod dach darmozjada i lenia przygarnęła, nieroba jednego! Sugestia, żeby poszła sama? Jak to, ona pani magister do sklepu? Nie po to studiowała! Za to chętnie komentuje sprawy innych, jeśli trafi się okazja do wyśmiania to nie popuści, jeśli ktoś ma lepiej to jest obrzucany błotem, bo jakim prawem ona nie ma tak samo? Uwagi zwrócić nie wolno, bo siostra sobie nie życzy, urażona duma. O mojej nieudanej próbie innym razem.

I tak siedzi sobie cały dzień w ciepłym domku, grając w gry internetowe i czeka aż jej chłopak wróci z pracy i ugotuje, trochę ogarnie po swojemu dom i poda kubek z herbatą. Przecież jej się należy!

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 325 (391)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…