Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68342

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chodziłam prowadzić moją ciążę do lekarza na NFZ. Chodziło mi głównie o wyniki krwi. W końcu płacę składki, chciałabym mieć te badania za darmo, ponieważ nie są tanie. Jednocześnie USG robiłam sobie prywatnie w gabinecie z profesjonalnym sprzętem.
Ale nie bez powodu napisałam to w czasie przeszłym- teraz decyduję się tylko na prywatne wizyty, nawet jeśli zapłacę za to srogo.
Historia właściwa:
Poszłam na wizytę do lekarz prowadzącej mi ciążę na NFZ. Pokazuję jej kartę ciąży z wpisem od lekarza prywatnego, gdzie wpisał wyniki badania.
I tu skończyła się moja rola jako pacjenta.
Lekarka [L]: Jak pani była u pani doktor xyz, dlaczego pani przyszła do mnie?
Trochę mnie zatkało, bo sama mnie informowała żebym usg robiła prywatnie bo ona ma słaby sprzęt.
Poziomeczka [P]: Sama pani mówiła żebym poszła na to usg.
L: Ja mówiłam? Ja nie wiem, co wam młodym się teraz wydaje! Poród pewnie ze znieczuleniem by pani chciała?
P: (zbaraniała) Raczej tak.
L: I może jeszcze cesarskie cięcie?!
P: Wolałabym rodzić siłami natury. Ale pani doktor, ja mam takie pytanie, kłuje mnie w boku, dość ostro.
L: Ja zwolnienia nie wystawiam!

Totalnie mnie zatkało bo nie prosiłam o zwolnienie tylko o obejrzenie, czy wszystko jest ok z maleństwem. Odważyłam się zapytać jeszcze o konflikt krwi, bo moja jest RH- a lubego RH+. Zostałam zjechana z góry na dół że to niezgodność krwi a nie żaden konflikt i nie zdało się na nic wyjaśnianie, że się na tym nie znam a takie określenie po prostu wpadło mi w ucho. Odpowiedzi na pytanie co to dla mnie właściwie znaczy- nie uzyskałam.

Pani doktor namazała coś w karcie i kazała iść do położnej. Okazało się że wpisała mi... zwolnienie lekarskie. Którego nie chciałam i o które nie prosiłam.

Następnego dnia z powodu kłucia w podbrzuszu nie mogłam już ani chodzić, ani leżeć czy siadać. Nie trzeba raczej mówić jaki to strach, kiedy jest się w ciąży. Poszłam do lekarza prywatnie (a raczej się doczołgałam) i... dostałam skierowanie do szpitala, na patologię ciąży, z pytaniem, dlaczego wczoraj na wizycie nic z tym nie zrobiono. (W karcie ciąży jest wpis o datach wizyt z pieczątkami lekarza)

Dostałam kroplówki i zestaw badań, których dało się uniknąć, gdyby nie ignorancja tamtej "pani doktor".
Odpowiednie pismo ze skargą poszło do przełożonych tej pani, ale niestety znam rzeczywistość...

Lekarze

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 337 (417)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…