Byłem nauczycielem angielskiego. Los rzucił mnie do pracy w moje byłej podstawówce. Cóż, zostały mi przydzielone również klasy 1-3. I pewnego dnia podczas lekcji podchodzi do mnie do biurka taka mała 7-latka i coś zaczyna gadać (nie pamiętam co, ale w każdym razie nic na temat...ot, tak, przyszła sobie na plotki). Ponieważ wiem jak to wygląda z siedmiolatkami – pozwolę jednemu podejść to za dwie minuty będę miał przy biurku cały "rój" - wstałem i chciałem ją odprowadzić na miejsce. Wstając dotknąłem jej ramienia, na co mała aż syknęła z bólu. Spytałem jej, co się stało, że taż tak ją zabolało. A ona na to, że mama ją wczoraj ścisnęła i szarpnęła.
Odprowadziłem ją na miejsce, a po dzwonku poprosiłem, żeby mi pokazała tą rękę. Na wysokości bicepsa miała wyraźny ślad palców, jakby ktoś ją złapał i bardzo mocno ścisnął. Zaprowadziłem ją do higienistki, a sam poszedłem do wicedyrektorki (która była nauczycielką w klasach 1-3) i przedstawiłem jej historię z lekcji.
I wiecie co usłyszałem – Proszę się tym nie przejmować, ja znam tą małą, ona często takie bzdury opowiada...
(W tej samej szkole, dostałem od dyrektora opierdziel, że nie mogę robić hałasu o to, że uczniowie się biją, czy handlują ziołem po kiblach, bo jak się rodzice dowiedzą, to nikt nie będzie chciał swojego dziecka do tej szkoły wysłać, a to będzie oznaczało mniej pieniędzy dla szkoły)
Odechciało mi się pracy nauczyciela...
P.S. W ramach wyjaśnienia – sytuacja miała miejsce wiele lat temu, a ja już nie jestem nauczycielem (praca w tej szkole była jednym z powodów, dla których postanowiłem się przebranżowić).
Odprowadziłem ją na miejsce, a po dzwonku poprosiłem, żeby mi pokazała tą rękę. Na wysokości bicepsa miała wyraźny ślad palców, jakby ktoś ją złapał i bardzo mocno ścisnął. Zaprowadziłem ją do higienistki, a sam poszedłem do wicedyrektorki (która była nauczycielką w klasach 1-3) i przedstawiłem jej historię z lekcji.
I wiecie co usłyszałem – Proszę się tym nie przejmować, ja znam tą małą, ona często takie bzdury opowiada...
(W tej samej szkole, dostałem od dyrektora opierdziel, że nie mogę robić hałasu o to, że uczniowie się biją, czy handlują ziołem po kiblach, bo jak się rodzice dowiedzą, to nikt nie będzie chciał swojego dziecka do tej szkoły wysłać, a to będzie oznaczało mniej pieniędzy dla szkoły)
Odechciało mi się pracy nauczyciela...
P.S. W ramach wyjaśnienia – sytuacja miała miejsce wiele lat temu, a ja już nie jestem nauczycielem (praca w tej szkole była jednym z powodów, dla których postanowiłem się przebranżowić).
Szkoła
Ocena:
472
(504)
Komentarze