Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68884

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwaga, będziecie mieli bulwers.

Moi rodzice dostali pod opiekę zastępczą chłopca, którego matka oddała do pierwszego lepszego ośrodka, myśląc że to dom dziecka kiedy miał 8 miesięcy (to temat na osobną historię). Na nieszczęście dziecka okazało się że to ośrodek wychowawczo-opiekuńczy dla bardzo chorych dzieci. Dzieciaki z zespołem downa, wodogłowiem, to była tam norma i "lekka" przypadłość. Oddane dziecko zaś okazało się zdrowe, tylko okrutnie niedożywione. Priorytetem było zajęcie się tym problemem, potem... no właśnie. Dzieciak został i wyszukiwano mu najróżniejsze choroby. Uparcie pozostał zdrowy (mimo niedowagi).
I tak oto po pobycie w takim ośrodku ZDROWY czteroletni chłopiec:

- spał 3,5 godziny w ciągu dnia
- nie potrafił sam utrzymać w ręku widelca/łyżki/kredki
- nie reagował na swoje imię
- spacer powyżej kilku minut na własnych nogach go męczył tak, że pot spływał mu po czole i potykał się o własne nogi (bo w ośrodku panie jako "żywe" dziecko woziły go w wózku)
- wszystko ściągał z szafek, zero reakcji na hasło "to jest gorące"
- nie wiedział czym jest szczoteczka do zębów (mimo że w ośrodku miał aż dwie, o ironio)
- nie potrafił umyć sam rąk, nie wiedział na czym to polega
I najlepsze:
- nosił pampersy, nie potrafił zasygnalizować że chce siku...

W wieku 4 lat po tak długim pobycie w ośrodku ze "specjalną opieką" ważył... 11 kg.
Praca nad nim nadal trwa, boję się pomyśleć co by było gdyby spędził tam chociaż rok dłużej.

Specjalistyczne ośrodki

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 433 (485)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…