Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68960

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było już wiele historii o piekielnych kasjerach w supermarketach, o piekielnych klientach, a mi się przypomniała historia po prostu o piekielnym facecie.

To był okres przed Bożym Narodzeniem. Wiadomo jak wtedy jest w supermarketach, dlatego z szanowną rodzicielką skorzystaliśmy z dnia wolnego w pracy i przed południem pojechaliśmy zrobić większe zakupy do popularnej sieciówki.

Stoimy już przy kasie, przed nami stoi młody facet (ok. 30 lat) i jeszcze kilka osób. Do pozostałych kas kolejka podobna, a reszta pracowników sklepu uwija się w pocie czoła rozkładając towary na półkach. W pewnym momencie gość ni z tego ni z owego zaczyna się awanturować, że on tu tyle nie będzie czekał, że mają otworzyć kolejną kasę i co to ma w ogóle być. Żadnej uprzejmej prośby czy pytania, nic - od razu "z ryjem" do kasjerki, jakby liczba otwartych kas zależała od niej. Przy okazji dodam od siebie że naprawdę nie było tragedii (nawet jak na okres przedświąteczny), kolejka posuwała się w miarę szybko do przodu. Kasjerka zmęczonym głosem odpowiedziała mu, że pewnie zaraz ktoś przyjdzie i otworzy nową kasę, a Piekielny w tym czasie lamentował i narzekał, jaka to beznadziejna obsługa jest w tym sklepie. W końcu przyszła kolejna kasjerka, otworzyła kasę i część ludzi ruszyła aby zająć tam miejsce (w tym czasie Piekielny nadal głośno dawał znać o swoim niezadowoleniu). Na początku nowej kolejki była młoda dziewczyna [D] z chłopakiem. Wywiązała się następująca rozmowa :

[D] : Niech Pan tu podejdzie na początek kolejki bo już słuchać Pana nie można
[P] : Ty mi nie będziesz mówiła co mam robić, wiedźmo jedna!
[D] : Proszę mnie nie obrażać!
[P] : (z jadowitym uśmieszkiem) Bo co mi zrobisz? Może Twój "men" mnie pobije? Hehehe...

Chłopak, szczupły i w okularach, widać że raczej nigdy nie brał udziału w jakiejś bójce, zaczerwienił się tylko i spuścił głowę, a Piekielny z uradowaną gębą szukał poklasku wśród stojących w kolejce ludzi. Niestety się nie doszukał, ponieważ twarze wszystkich wyrażały zażenowanie, ale nie stracił rezonu i nadal rechotał w najlepsze. Chciałem się odezwać, ale nie chciałem prowokować bójki (bo pewnie tak by się to zakończyło), mimo że byłem od niego większy i czułem przemożną chęć zafundowania jego twarzy bliskiego spotkania z moją pięścią. Żeby nie było - nie lubię przemocy i uważam że to najgorszy z możliwych argumentów, ale niestety jedyny który trafia do pewnej (na szczęście niewielkiej) części populacji, a poza tym nienawidzę gdy ktoś znęca się bezkarnie nad słabszymi, czy to fizycznie czy psychicznie. Spytacie pewnie, dlaczego nic nie zrobiłem?

Otóż szanowny pan Piekielny trzymał za rączkę ok. 3-letniego chłopczyka, który z niemałym zainteresowaniem śledził całą sytuację. Świetne wychowanie i dawanie przykładu odpowiednich zachowań społecznych od najmłodszych lat, nie ma co... Piekielny został w końcu obsłużony (przy "mojej" kasie) ku uldze wszystkich i wyszedł zadowolony ze sklepu.

Skąd się tacy debile biorą?

Supermarket

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…