Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69261

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu trafiła mi się ciekawa historia z piekielnie moherowym tłumem w autobusie. Co ciekawe to ja wywołałem piekielną burzę i bez mała kierowałem nią do samego końca.

A było to tak...

Dnia pewnego, lutowego bodajże, gdy słonko powoli chyliło się ku swojej podusi, ja stałem na przystanku, ledwo trzymając się na nogach po piekielnie trudnych wykładach z geometrii zespolonej przestrzeni (nieważne co to dokładnie było - ważne że mózg wylewał mi się uszami). Trzymam się twardo, licząc minuty dzielące mnie od mojego domu i łóżka.
W końcu podjeżdża autobus.

No jakżeby inaczej - jest oczywiście wyładowany po brzegi. Udało mi się jakimś cudem znaleźć miejsce i klapnąć nań. Rozglądam się i o zgrozo! Autobus pełen moherowego bractwa! Przez chwilę myślałem, że pomyliłem autobusy, ale okazało się że jakiś chyba konwent mieli w Mieście Doznań z o.rydzykiem na czele. No nic. Będę cicho to może nie zauważą.

Sięgam po plecak i szukam książki żeby jakoś zabić te 28 minut dzielące mnie od mojej krainy szczęśliwości. I wtem mój wzrok pochwycił dziewczynę, młodszą ode mnie, w ciąży. Eh... jęknęły mi stawy w kolanach, kręgosłup zawył z bólu (siedzieliście kiedyś 6 godzin na wykładzie, wykreślając na rysunku punkty, których nie ma? - kręgosłup, kark boli strasznie - wiecie jak jest)
Tak więc mój organizm zaprotestował lecz jak przystało na dżentelmena (a przynajmniej wychowanego człowieka) ustąpiłem miejsca.

Dziewczyna podziękowała za uprzejmość i nagle zdębiała, pochyliła załamana, głowę w dół i buzia w ciup.
WUT? o co chodzi, przecież miejsce zwolniłem. Odwracam się i ZONK! Na moim miejscu siedzi jakiś koleś, młodszy ode mnie i chyba nawet od tej dziewczyny w ciąży. Szlag mnie trafił ale w miarę kulturalnie zwracam się do niego tymi oto słowy:
- Przepraszam ale ustąpiłem miejsca Tej Pani W CIĄŻY. - pokazując na ową dziewoję w błogosławionym stanie.
Coś tam powiedziała, że tylko 3 przystanki ma i da radę chwilę postać. Na co typ, który zajął miejsce stwierdził:
- Widzisz? Ja jadę dalej, a ona mówi że wytrzyma.

Krew we mnie zawrzała. Z natury jestem spokojny ale jakoś bardzo impulsywny i hmmm... łatwo się irytuję. W myślach smażyłem już go na ogniach piekielnych i rozciągałem na madejowym łożu. I nic by dalej nie nastąpiło gdyby typ nie kopnął mojego plecaka, wyciągając swoje ubłocone glany. po czym dodał:
- Weź go bo mi zawadza.

Bum. Nie było wybuchu, nie było wrzasku. Nastąpiła we mnie implozja i już wiedziałem co mam zrobić. Doskonale wiedziałem.

- Po pierwsze - mówię do typa, powoli podnosząc głos tak żeby w końcówce słyszał mnie cały autobus. - nie jesteśmy na "ty" szczylu z mlekiem pod nosem. Jak widać rodzice Cię nie wychowali. Po drugie: wytrzesz mi mój plecak, który kopnąłeś mi swoimi ubłoconymi buciorami "bo ci zawadzał". - w tym momencie słyszało mnie już pół autobusu.- I po trzecie! Natychmiast zejdziesz z tego miejsca, które ustąpiłem ciężarnej kobiecie! - nie muszę dodawać, że w autobusie pełnym moherów słowa ustąpić + miejsce + ciężarna + kobieta - są wybitnie wybuchową mieszanką.
Po czym bez zastanowienia rzuciłem do tłumu - Proszę państwa! Temu młodemu człowiekowi potrzebny jest przyspieszony kurs wychowania! Proszę zatem mi w tym pomóc!

Dziewoja w ciąży pociąga mnie za rękaw - co pan robi? Przecież nie trzeba - mówi. Na co odpowiadam - spokojnie, naciesz oczy spektaklem. - dodałem z szelmowskim uśmiechem.
Chłopak już się zorientował że ma problemy, zaczął się pocićale miejsca nie ustąpił. I nagle się zaczęło.

TŁUM:
- Niewychowane toto!
- Brak szacunku u młodzieży!
- Dla starszych... DLA ŻYCIA!
- Puść tą panią na miejsce ale już! Ty niewychowany łachudro!
- I jeszcze brudzisz temu panu (mnie w sensie) rzeczy!
itp itd.
Po minucie autobus pomstował na kolesia, który na stojąco to przepraszając to wycierając mój plecak, kiwał głową na miejsce żeby pani w ciąży usiadła.

Słowny lincz jednak nie ustawał (mnie też nie udało się uspokoić tłumu), dzieciak wysiadł więc na pierwszym lepszym przystanku. Dziewczę w ciąży siedziało wygodnie i miało ubaw. Mohery uspokoiły się i zaczęły niańczyć moją sąsiadkę w ciąży, szczebiocząc coś tam pod nosami.

Na zajezdni (gdzie wysiadałem) podszedł do mnie kierowca i stwierdził, że czegoś takiego nie widział i że puści nagrania z monitoringu kolegom. Pogratulował akcji, stwierdzając że dawno się tak nie ubawił.
Ja na wpół przytomny, wlokłem się do domu rozkoszując się smakiem chłodnej zemsty na piekielnym szczylu. Choć i ja bez winy nie jestem. :D Ale co tam - w imię słusznej sprawy warto stać się na chwilę piekielnym egzekutorem sprawiedliwości z moherową armią.

Kto by pomyślał że kiedyś mi się do czegoś te moherki jednak przydadzą.
P.S. - jak widać można ukierunkować działania armii o.rydzyka w naprawdę zbożnym celu... tylko uspokoić ich, jest trudno :D

Poznań miasto doznań... akcja w "bimbie" - słow.poz.gwary Tramwaj

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 505 (727)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…