Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69687

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o fachowcu. Dwóch. To znaczy jednym.
To znaczy o dwóch gościach, z których tylko jeden był fachowcem. Ale po kolei.

Dawno dawno (6 miesięcy) temu, gdy wprowadzałem się w swoje skromne progi, miałem do zrobienia całą instalację wodną w domu. Ówczesna, pamiętająca wczesne lata siedemdziesiąte, była w stanie, delikatnie mówiąc, opłakanym. Poprzedni właściciel nie zmieniał, bo nie miał ani czasu, ani pieniędzy, ani możliwości.

Po znajomości, bardzo bliska przyjaciółka poleciła swojego ojca. Ojciec przyjechał, instalację zrobił, rury wymienił.
Skasował... dosyć niezłą sumkę, ale nie chciałem się wykłócać, ze względu na jego pokolenie F1, w którym mam upodobanie.

Po paru miesiącach, gdy wyszedłem spod prysznica, zaczęła mi woda z baterii kapać. Sytuacja o tyle ciekawa, że bateria nie jest zakończona kranem, tylko wbudowana w ścianę z panelem prysznicowym.
Do jej ojca zadzwoniłem, sprawę zgłosiłem. Powiedział że teraz nie przyjedzie, bo już wypił piwo, ale następnego dnia będzie.
Długo to piwo pije, bo aż do dzisiaj go nie widziałem.
Do przyjaciółki dzwoniłem, sprawę opisałem. Przyjaciółka stwierdziła że "tatuś jest zajęty bardzo poważną instalacją w firmie XYZ i się zgłosi jak skończy".
Szkoda, że sam nie był w stanie mnie o tym poinformować.
Straciłem cierpliwość, gdy woda zaczęła sączyć się... ze ściany.

Zadzwoniłem po pierwszego-lepszego fachowca. Przyszedł typowy pan Zdzisiu-hydraulik, zawinął wąsa i po słynnym "Łoo panie, kto panu tak spier*olił", wziął się do roboty.
Okazało się, że ojczulek robił instalację z dwóch stron - od góry i od dołu. Zostały mu dwie końcówki i jedna uszczelka. Drugą więc, zamiast pójść do sklepu i ją kupić zastąpił... taśmą klejącą.
Fachowiec (tym razem już prawdziwy) skasował mi za to 50 zł. Za rozłożenie i złożenie z powrotem instalacji od zera, przy czym ojciec przyjaciółki niby "ekspert" za fuszerę wziął kwotę trzycyfrową (ponoć ze zniżką ze względu na znajomość) i pierwsza cyfra to nie była 1.

Oburzać się nijak nie mam o co na przyjaciółkę, że jej ojciec jest partaczem, ale jemu burdy też nie zrobię, ze względu na cenną znajomość.
Po prostu czasem nachodzi mnie niesmak, gdy wpadamy na siebie.

hydraulika

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (384)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…