Poniedziałkowe popołudnie. Apteka, a w niej ja w kolejce. Smętnie szurające buty, czasami słychać kaszlnięcie tłumione dłonią, nuda. Doczekałem się, podchodzę do okienka a "moja" pani magister pyta:
- Co dzisiaj?
- Moje niebieskie tableteczki proszę, to ile?
- Na receptę to xx zł.
Ta wymiana prostych informacji zakończyła nudę. W pierwszym momencie zapadła wiele znacząca cisza, a w chwilę potem dwie psiapsiólki w mocno balzakowskim wieku, teatralnym wręcz szeptem:
- Popatrz, staruch jeden, pewnie na dziwki idzie, młodej mu się zachciało...
Kątem oka zerknąłem kto tak mnie ocenia i aż cisnęło mi się na usta, że przy jej urodzie to pewnie jej chłopu i nawet viagra nie pomoże. Ale przygryzłem język, schowałem pudełko Glibeticu do kieszeni i wyszedłem. I tylko zastanawiam się czy napisać do POLPHARMY żeby lekarstwa na cukrzycę robili raczej czerwone lub żółte, bo niebieskie powodują niebezpieczne napięcia nerwowe u podsłuchujących.
- Co dzisiaj?
- Moje niebieskie tableteczki proszę, to ile?
- Na receptę to xx zł.
Ta wymiana prostych informacji zakończyła nudę. W pierwszym momencie zapadła wiele znacząca cisza, a w chwilę potem dwie psiapsiólki w mocno balzakowskim wieku, teatralnym wręcz szeptem:
- Popatrz, staruch jeden, pewnie na dziwki idzie, młodej mu się zachciało...
Kątem oka zerknąłem kto tak mnie ocenia i aż cisnęło mi się na usta, że przy jej urodzie to pewnie jej chłopu i nawet viagra nie pomoże. Ale przygryzłem język, schowałem pudełko Glibeticu do kieszeni i wyszedłem. I tylko zastanawiam się czy napisać do POLPHARMY żeby lekarstwa na cukrzycę robili raczej czerwone lub żółte, bo niebieskie powodują niebezpieczne napięcia nerwowe u podsłuchujących.
Ocena:
466
(540)
Komentarze