Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70184

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Święta. Czas grozy dla szukających prezentów i ekspedientów. Moje nieszczęście mieści się w pierwszej grupie.

Od jakieś czasu szukałam odpowiedniego prezentu dla męża, który w końcu dojrzał do korzystania z męskich kosmetyków do pielęgnacji twarzy, w związku z czym moje poszukiwania zawęziły się do drogerii różnej maści.

W tych tańszych drogeriach nigdy nie miałam do czynienia z nieprzyjemną sytuacją, ewentualnie dobra dusza zapyta, czego tak równie pilnie co nieskutecznie szukam. Cała zabawa zaczyna się przy drogeriach uważanych za droższe.

Wchodzę do takiej droższej, pomocy nie szukam, bo widzę, że ruch wielki, a ja tylko za inspiracją się rozglądam. Ale niespodzianka! Ekspedientka rusza do mnie energicznym krokiem, ego rośnie, bo taka ważna ja. Po chwili wrażenie się rozmywa. Kobieta staje w niewielkiej odległości i bacznie obserwuje.

Nie była to pierwsza sytuacja tego typu, a i trochę złośliwości się we mnie pojawiło - zaczęłam wędrować między półkami, kucać przy nich, a ona za mną. Takie drogeryjne fast and furious. W końcu znudziła mi się ta zabawa i wyszłam, a mój umysł zaczął mi sugerować zwycięskie spojrzenie puszczone za mną - groźny przestępca został spłoszony.

Nie poddałam się. Poszłam do drugiej. Klientów w środku jeszcze więcej, ale znów zostałam obdarzona atencją. I znów w tym samym celu. Kucam przy półce, żeby przeczytać etykiety produktów postawionych niżej. Pomocy niet, ale widzę, że mi baba już za plecy wchodzi. No nic, muzykę włączyłam, coby trochę się odciąć od mojego detektywa, szukam i czytam dalej. Baba pół kroku bliżej, jeszcze chwila i mi na karku usiądzie. W końcu po kwadransie spędzonym przy półeczce na bezowocnych poszukiwaniach, odwracam się do mojego anioła stróża:
-Jest produkt A, B lub C?
-Eeee... Aaa... Ummm... Nie.
-Dziękuję, do widzenia.

Nie wiem, czy to chodzi o wyjątkowo parszywy wyraz twarzy czy nieodpowiednią pozycję społeczną, ale moje ego czuje się mocno ugodzone traktowaniem jak potencjalny złodziej miast potencjalny klient.

Drodzy ekspedienci, jak wspomniałam na samym początku, święta to dla Was również trudny czas, bo okazja czyni złodzieja jak to mówią, ale nawet jeśli czujecie z mojej strony zagrożenie, błagam, trochę dyskrecji. Mniej lub bardziej świeży oddech na karku bez choćby sugestii, że jesteście tam, by mi pomóc, jest niezwykle niekomfortowy.

Wesołych świąt!

Drogerie roznych masci

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 365 (441)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…