O matce roku.
Przystanek, na przystanku ja i jakaś kobieta z facetem (który wyglądał, jakby przedawkował sterydy) i dzieckiem, zajęta głównie tym pierwszym. Dzieciak na oko 5-6 lat, biega wszędzie i wrzeszczy. W pewnym momencie zaczął skakać dookoła zaabsorbowanych sobą rodziców, wrzeszcząc w kółko "Mamo! Mamo! Mamo!".
Co powiedziała mamusia roku do swojego faceta?
- Takie małe, jeb**e gó**o, a jak potrafi człowieka wku*ić!
To jeszcze nic. Co zrobiła mamusia roku?
Postawiła dziecku nogę. I dzieciak zarył twarzą w chodnik, pięknie zarysowując buźkę. Zapłakany, uciekł w kąt wiaty i zwinął się na ławce. Jedyne, na co było w tym momencie stać jego matkę, to bezmyślny rechot.
Podeszłam do chłopca i zaczęłam go pocieszać, kiedy z tyłu słyszę:
- Pani zostawi tego bachora.
Tak, to tatuś roku wkroczył do akcji.
- Przepraszam, ale Pana dziecko przewróciło się i pokaleczyło buzię, a teraz płacze i trzeba je uspokoić, a najlepiej zabrać do domu i oczyścić otarcia.
- To nie jest mój dzieciak! Jak chcesz, to sobie go sama weź do domu!
A do dziecka:
- Stul ryj, jedziemy!
Po czym zabrał zaryczane dziecko i wsiedli do autobusu. Do końca dnia nie mogłam się otrząsnąć.
Biedny dzieciak, na wstępie ma przerąbane...
Przystanek, na przystanku ja i jakaś kobieta z facetem (który wyglądał, jakby przedawkował sterydy) i dzieckiem, zajęta głównie tym pierwszym. Dzieciak na oko 5-6 lat, biega wszędzie i wrzeszczy. W pewnym momencie zaczął skakać dookoła zaabsorbowanych sobą rodziców, wrzeszcząc w kółko "Mamo! Mamo! Mamo!".
Co powiedziała mamusia roku do swojego faceta?
- Takie małe, jeb**e gó**o, a jak potrafi człowieka wku*ić!
To jeszcze nic. Co zrobiła mamusia roku?
Postawiła dziecku nogę. I dzieciak zarył twarzą w chodnik, pięknie zarysowując buźkę. Zapłakany, uciekł w kąt wiaty i zwinął się na ławce. Jedyne, na co było w tym momencie stać jego matkę, to bezmyślny rechot.
Podeszłam do chłopca i zaczęłam go pocieszać, kiedy z tyłu słyszę:
- Pani zostawi tego bachora.
Tak, to tatuś roku wkroczył do akcji.
- Przepraszam, ale Pana dziecko przewróciło się i pokaleczyło buzię, a teraz płacze i trzeba je uspokoić, a najlepiej zabrać do domu i oczyścić otarcia.
- To nie jest mój dzieciak! Jak chcesz, to sobie go sama weź do domu!
A do dziecka:
- Stul ryj, jedziemy!
Po czym zabrał zaryczane dziecko i wsiedli do autobusu. Do końca dnia nie mogłam się otrząsnąć.
Biedny dzieciak, na wstępie ma przerąbane...
Ocena:
405
(453)
Komentarze