Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71054

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o nieudolności polskiego prawa i służbie zdrowia.

Od ponad 8 lat jestem ratownikiem medycznym i pracuję w tymże zawodzie. Pacjentów można podzielić na wiele charakterystycznych grup, jednak grupą wzbudzającą najwięcej emocji (niekoniecznie tych dobrych) są osoby dyplomatycznie mówiąc.... nietrzeźwe.

Z biegiem czasu pracy zawodowej uodporniłam się psychicznie na wyszukane, soczyste epitety padające pod moim adresem z ust wspomnianych osób. Padały także propozycje matrymonialne, a jak. Generalnie przyjęłam zasadę, aby nie dolewać oliwy do ognia, nie reagować. Furiat powydziera się, pobełkocze i da spokój. Zresztą prowadzenie umoralniającego dialogu z osobą, która często nawet nie wie w jakiej miejscowości się znajduje, jest bezsensowne.

I tu zaczyna się właściwa historia.
Zespół dwuosobowy. Kolejny dyżur, kolejny "pijak", nazwijmy go Zdzichu. Początkowo jest spokojny, wyraża nawet chęć ułożenia sobie życia ze mną i próbuje sprawdzić, czy nie bierze kota w worku, czyli delikatnie mówiąc łapie mnie za cztery litery. Kiedy jednak spotyka się z odmową i szybką reakcją kolegi z zespołu w postaci złapania za wędrującą rękę Zdzichowi włącza się agresor.
Po wykonaniu standardowych czynności, pomiar podstawowych parametrów życiowych itd. (trwało to dosyć długo i było ciężko, Zdzichu nie współpracował jak się domyślacie) wywiązuje się dialog:

[Ja]: Jak się pan nazywa?
[Zdzichu]: Ch... cię to obchodzi.
Informuję Zdzicha o konieczności podania danych, i że jeżeli nie będzie współpracował oraz zachowywał się agresywnie zostanie wezwana Policja.
[Zdzichu]: zamknij się k...o, bo ci zaraz wsadzę k..sa w d..pę, to ci wyjdzie ustami (lub odwrotnie, kolejności owej czynności niestety nie zapamiętałam).

Oczywiście Policja wezwana, czekamy na przyjazd Niebieskich.
Ignorujemy Zdzicha, który nakręca się jeszcze bardziej brakiem reakcji z naszej strony. Epitety stają się coraz bardziej soczyste i wyszukane, istny wirtuoz polszczyzny.

W pewnym momencie Zdzichu pluje i uderza kolegę w twarz, mnie wykręca rękę i ściska tak mocno, że przy próbie uwolnienia upadamy razem na ziemię.
Całe zdarzenie widział nadjeżdżający patrol policji.
Oczywiście Zdzichu zostaje obezwładniony, skuty i wrzucony do suki, a my rano mamy zgłosić się na komendę w celu złożenia zeznań. Sprawa za napaść na funkcjonariusza publicznego podczas służby, zostaje założona z automatu.

Zeznania złożyliśmy, mija rok..... tak rok! Dostajemy oboje wezwania do sądu, będzie sprawa przeciwko Zdzichowi.
Dzień po otrzymaniu wezwań w pracy pojawia się we własnej osobie Zdzichu. W garniturze, wypachniony, wyraża skruchę oraz proponuje rekompensatę pieniężną, aby do sprawy nie doszło, bo on jest dentystą i to szkodzi jego wizerunkowi, a tak w ogóle to on nam ząbki naprawi wszystkie i naliczy mega rabat :)

Na ugodę nie poszliśmy, chcieliśmy sprawiedliwości w sądzie.... Taaaa sprawiedliwości, po trzech latach zapadł wyrok. Zachowanie Zdzicha nie nosi znamion przestępstwa. I tak Zdzichu wolny, bez żadnej kary z Hollywoodzkim uśmiechem wrócił do domu łatać próchnicę. A my starsi noszowi do roboty.

Morał jest taki, jesteś pijany? Lej w mordę zespół RM i patrz, czy równo puchnie...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 388 (406)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…