Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71138

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o poprawnym zachowywaniu się w komunikacji miejskiej przypomniała mi pewne zdarzenie z czasów, gdy byłem jeszcze studentem.

Wracałem nocną porą z imprezy u znajomych, czekając na przystanku. Tramwaj który nadjechał był tego najstarszego rodzaju, typowa "skarpeta" jeśli wiecie o co chodzi. Po otworzeniu drzwi zauważyłem, że jest bardzo mało miejsca do zajęcia przez moją skromną osobę, ponieważ prawie wszyscy pasażerowie stłoczyli się w rejonie dookoła wyjścia, natomiast przestrzenie pomiędzy kolejnymi wyjściami były praktycznie puste. Trochę mnie to zirytowało, nigdy nie rozumiałem dlaczego to taki problem aby stanąć w miejscu gdzie jest pusto zamiast uparcie sterczeć przy drzwiach i zawadzać wysiadającym/wsiadającym ludziom, no ale po tylu latach jeżdżenia komunikacją już byłem przyzwyczajony do tego, że polskie społeczeństwo totalnie nie zna zasad właściwego życia w grupie. Poza tym byłem lekko podchmielony, miałem do przejechania zaledwie 3 przystanki, więc przysłowiowo machnąłem ręką na ten sztuczny tłok i stanąłem zaraz przy drzwiach (więcej miejsca nie było, co ważne dla historii).

Stało się to, co było dość łatwe do przewidzenia - drzwi tramwaju przy których stałem nie chciały się zamknąć i "odbiły" do pozycji wyjściowej. Poprosiłem głośno ludzi aby się przesunęli, ale niestety każdy miał moją prośbę w głębokim poważaniu, więc delikatnie wepchnąłem się do środka o dodatkowe kilka centymetrów. Sytuacja z drzwiami się powtórzyła, potem znowu, aż po tym trzecim razie odmówiły posłuszeństwa i przestały reagować na cokolwiek. Wówczas motorniczy wysiadł z kabiny i podbiegł do drzwi mocno zirytowany, krzycząc już z daleka co ja takiego wyprawiam i czy nie mogę normalnie wsiąść. Odparłem, że chciałbym ale niestety nie ma więcej miejsca, po czym okazało się, że w tym czasie jak za dotknięciem magicznej różdżki ludzie którzy pierwotnie stali przy drzwiach, nagle przypomnieli sobie, że mogą zrobić jeszcze parę metrów kwadratowych wolnego miejsca i rozstąpili się jak Morze Czerwone.

W praktyce wyszedłem na kompletnego idiotę, bo motorniczy dobiegł do drzwi w momencie kiedy tamci zdążyli się już usunąć, więc nie widział stanu, który miał miejsce wcześniej. Po krótkiej próbie tłumaczenia z mojej strony, która i tak nie dotarła (zostałem nawet odepchnięty przez wściekłego motorniczego, ale już nie miałem ochoty na dodatkowe afery więc nigdzie tego nie zgłosiłem) drzwi zostały naprawione, tramwaj ruszył a wspomniani pasażerowie mieli dziwnie utkwiony wzrok w podłodze. Czasem się zastanawiam czy nie napisać podręcznika do życia w większym mieście, niektórym by się mocno przydała taka lektura...

Poznań tramwaj

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (224)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…