Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71437

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zazwyczaj kiedy muszę udać się do apteki, robię to wieczorem. Dlaczego? Bo nie lubię stać w kolejkach, bo apteka całodobowa, skoro wieczorem z psem idę, to wejść przy okazji mogę, a że zazwyczaj kupuję po max. 3 rzeczy, to po co zajmować miejsce w kolejce, skoro pewnie ktoś czegoś potrzebuje na już teraz i pewnie nie ma czasu.

I tak zrobiłam ostatnim razem, czyli jakieś 3 tygodnie temu.

Wzięłam psiaka na spacer, przypięłam go przed apteką i wchodzę. Do zakupienia miałam dosłownie dwie rzeczy.
Przede mną dwie osoby. Pani z pieskiem, która w kolejce druga była. Przy kasie stał pan. W wieku około lat 40, taki w typie turysty (duży plecak, ubrany w 10 warstw ciuchów).
Obsługiwała nas jedna, trochę już starsza pani aptekarka, która zazwyczaj jest na nocki.

Ów pan zaczął sobie chodzić i oglądać gablotki, w których wystawione są różnej maści kosmetyki.
Chodził, pytał, chodził. Podchodził do kasy. A bo może to on by wziął? A bo on czytał w internecie o czymś takim, macie to? A ile to kosztuje? Bo on w sklepie internetowym widział to za tyle, a on przepłacać nie będzie. Jak to tak drogo?! Przecież w internecie to taniej kosztuje! On przepłacać nie będzie. A toto na co jest? A bo on potrzebuje jeszcze czegoś na to i tamto.

Generalnie jego wybieranie między kosmetykami trwało tak z dobre 10 minut, pani aptekarka w tym czasie musiała wyjść zza lady, podejść do odpowiedniej gabloty, znaleźć odpowiedni klucz, wybrać to, co pan akurat chciał obejrzeć, a potem podejść znowu do kasy i sprawdzić panu cenę, ewentualnie jeszcze poszukać czegoś podobnego, a w dodatku wysłuchiwać jego narzekań, że toto takie drogie jest, on w internecie to taniej widział.

No cóż. W ciągu tych 10 minut pani aptekarka kilka razy obeszła wszystkie gabloty, kolejka zrobiła się na jakieś 7 osób, pani stojąca przede mną pod nosem zaczęła przeklinać pana bardzo zdecydowanego, a pani aptekarka posyłała klientom przepraszająco-błagalne spojrzenia. W którymś momencie nie wytrzymała i wywiązał się taki dialog między nią [PA], panem piekielnym [PP], panią, co stała przede mną [P1] oraz pewnym panem o wyglądzie... dosyć groźnego osobnika [G]:

[PA]: Pan coś weźmie z tego w ogóle? Bo ja tutaj mam ludzi do obsłużenia.
[PP]: A nie wiem jeszcze co wezmę.
[P1]: Przyszłam po jedną rzecz, a stoję już 15 minut w kolejce, bo pan się nie może zdecydować!
[PP] (dosłownie zaczął krzyczeć): JA MAM PRAWO BYĆ OBSŁUŻONY! MOGĘ SOBIE WYBRAĆ CO CHCĘ I PRZEZ ILE CHCĘ! JA MAM PRAWO WYBRAĆ! NIE BĘDĘ PRZEPŁACAŁ! NIE SRAM PIENIĘDZMI! NIE DAM SIĘ NACIĄGNĄĆ! MUSZĘ WSZYSTKO DOBRZE SPRAWDZIĆ!
[G] (z rozbrajająco stoickim spokojem): Pan już nie dyskutuje.
[PP]: PAN SIĘ NIE WTRĄCA, PAN TEŻ JUŻ NIE DYSKUTUJE!
[G]: Słuchej no, k*rwa, debilu, nie dyskutuj, bo jak ci zaraz wypi*rdolę...

Momentalnie pan bardzo zdecydowany podziękował za większość kosmetyków, kupił jedną rzecz, po czym pośpiesznie wyszedł. Kiedy już ja dokonałam zakupu i zbierałam się do wyjścia, usłyszałam jak Pan Groźny zwraca się do Pani Aptekarki:
[G]: Ja przepraszam panią za bluzgi, ale z takimi idiotami to się inaczej nie da...

apteka

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 319 (365)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…