Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71896

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść ze sklepu z warzywami i owocami.

Jakiś czas temu zwolniono jedną z pracownic, Birgit. Szef nie lubił jej od początku, sporo czasu też minęło, zanim została zaakceptowana przez resztę załogi. Nasza akceptacja jej niestety nie pomogła, po ponad dwóch latach antypatia szefa zwyciężyła. Babka miała jednak umowę o pracę, a w takim wypadku raczej trudno pozbyć się pracownika za brzydkie oczy. Szef wymyślił więc plan. W celu przeprowadzenia planu odwiedził ją w domu.
Wg relacji koleżanki, jak tylko Birgit szefa zobaczyła, od razu zapytała, czy przyjechał na spokojnie wręczyć jej wypowiedzenie.

- Ależ co ty masz z tym wypowiedzeniem, Birgit? Nie no, o urlopie bym chciał z tobą pogadać. Wiesz jak to u nas jest, zima, ruch mały. Nie ma wystarczająco pracy dla was wszystkich. Dobrze by było, gdybyś wzięła teraz zaległy urlop i została w domu do końca lutego.

Cóż poradzić, szef sobie życzy, więc życzenie, mniej lub bardziej chętnie, spełnić trzeba. Niestety, niedługo po tej rozmowie listem poleconym przyszło wypowiedzenie umowy o pracę z przyczyn zakładowych (Betriebsgründe).

Jak można było się spodziewać, Birgit wpadła w złość. Nawet nie dlatego, że została zwolniona. O wiele bardziej rozzłościło ją to, że szef wygadał się, że niedługo przyjmuje na czas próbny dwie pracownice, po czym zwalnia ją, bo przecież „zima, mały ruch, mały utarg”. Dodatkowo nie dotrzymał terminu, jaki by go w tym przypadku obowiązywał. Birgit, niewiele się namyślając, poszła do prawnika, który do szefa wystosował odpowiednie pismo, którego skutkiem było wypłacenie wynagrodzenia za dodatkowy miesiąc pracy.

I tu mogłaby się ta opowieść zakończyć. Jest jednak jeden mały smaczek, którym chciałabym się z Wami podzielić.

Jakiś czas po historii z Birgit, którą to historię znałam oczywiście już wcześniej, i ja zawitałam w progi sklepu. Od listopada przebywałam w domu, ciesząc się nieco dłuższym, dobrowolnym, niepłatnym urlopem zimowym (z powodów tak zakładowych, jak i osobistych), który zakończyć miałam w okolicach początku marca. Po dość długich dyskusjach stwierdziliśmy jednak wspólnie z moim mężczyzną, że lepiej będzie, jeśli współpracy nie będę przedłużać. I tak, po 6 latach pracy i paru miesiącach przerwy zimowej, uprzednio wypytawszy koleżankę, kiedy mogę spodziewać się szefa na zmianie, uzbrojona w miły uśmiech i kwiatka - pojechałam się zwolnić. Rozmowa z szefem przebiegła w atmosferze pokojowej, przyjacielskiej wręcz, i spokojnie mogę życzyć każdemu tak przyjemnego zwalniania się z pracy. No ale...Szef nie omieszkał się pożalić, jak to go Birgit zawiodła, jak on się po niej tego nie spodziewał, jak przegrała u niego resztkę szacunku i jak to nie ma co liczyć na dobre referencje.

Powiem wam, że autentycznie nie wiedziałam, co na jego żale odpowiedzieć. Nie, że mnie zamurowało. Po prostu wszystko, co przychodziło mi na myśl, było wredne, niemiłe albo w najlepszym razie nieuprzejme. Bo co tu powiedzieć człowiekowi, który najwyraźniej oczekuje, że jego pracownica będzie wdzięczna, że zwolniona została w taki a nie inny sposób?

sklepy i ich szefowie

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…