Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72213

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprawa świeża, bo z ostatniego piątku.
1 kwietnia dla wielu z nas kojarzy się z dniem robienia sobie kawałów, dowcipów, itp.

Ale w mojej pracy doszło do ciężkiego nadużycia.
Ofiarą stała się koleżanka Ewa, która pracuje z nami od 2 miesięcy. Pomimo, że jest na okresie próbnym i tak naprawdę wciąż nabiera doświadczenia, nikt nigdy nie miał wobec niej żadnych zastrzeżeń. Dlatego też bardzo nas wszystkich zdziwiło, że pod koniec pracy została wezwana do biura kierownika. Wybiegła stamtąd z płaczem, chwyciła po drodze tylko swoje rzeczy i pobiegła do wyjścia. Wszyscy staliśmy osłupiali, bo nikt z nas nie wiedział o co chodzi. Nikt nam też nic nie powiedział słowem wyjaśnienia.

Dopiero dzisiaj wieczorem zadzwoniła do mnie inna znajoma z pracy, która powiedziała, że przyczyną płaczu Ewy było zwolnienie dyscyplinarne. Taki żarcik sobie zrobił kierownik.
Idiota obrał sobie za cel dziewczynę, która samotnie wychowuje dwoje dzieci i która ze wszystkich sił stara się jak może, aby otrzymać stałą posadę.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaraz po pracy próbowali się do niej dodzwonić, aby to wszystko odkręcić, ale Ewa nie odbierała telefonów. Od piątku nie ma z nią żadnego kontaktu. Nie wiem, co strzeliło do głowy naszemu kierownikowi, żeby takie rzeczy odstawiać.
Informacje o sprawie bardzo szybko dotarły do szefa, który z miejsca zwolnił naszego kierownika dając mu dyscyplinarkę (to już nie był żarcik). Sam pojechał do domu Ewy, aby jej to wszystko wyjaśnić i przeprosić.

Pytanie, czy Ewa to wybaczy i przyjdzie do pracy oraz czy nie będzie chciała z tego tytułu założyć sprawy o odszkodowanie?
Tak się kończą nieprzemyślane, głupie żarty czyimś kosztem.

prima aprilis praca głupi żart

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 683 (695)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…