Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72393

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedy miałam naście lat (czyli naście lat temu), obecny stereotyp na temat Cyganów nie był jeszcze tak rozpowszechniony, albo może ja jeszcze słabo się orientowałam, jaki część z nich ma sposób na życie.

Kupowałam coś w kiosku (pewnie BRAVO GiRL!), kiedy opadła mnie chmara dzieciaków, najstarszy był w moim wieku, kolejny ze dwa lata młodszy i tak kolejno odlicz do najmniejszego smarka, który miał może z pięć lat. Szwargotali jeden przez drugiego, najpierw chcieli chyba drobne, nie pamiętam już dokładnie. Potem chcieli mnie zaciągnąć do pobliskiego sklepu spożywczego, bo oni chcą jedzenie. Trajkotali, byli niesamowicie natarczywi, przekrzykiwali mnie i siebie nawzajem. Myślę sobie "cholera, mogę olać i wrócić do domu, ale jak polezą za mną?" (mieszkałam bardzo blisko). Nie za bardzo mi się uśmiechało, żeby wiedzieli, gdzie mieszkam.
No to kombinuję. Weszłam z nimi do tego sklepu, żeby zyskać na czasie. Rozbiegła się ta ferajna i zaczęli mi wrzucać do koszyka jakieś chipsy, słodycze, napoje i inne artykuły pierwszej potrzeby. Ja się nawet przez chwilę zastanawiałam, czy im faktycznie jakichś drożdżówek nie kupić, ale jak mi to wszystko nawrzucali, nadal robiąc raban jak stado szerszeni, postanowiłam się ewakuować. Kazałam kończyć zakupy, sama stanęłam przy kasach. Spojrzeli na mnie, ja na nich, znowu rozbiegli się między półkami, a ja rakiem ze sklepu wydreptałam i schroniłam się obok, w solarium :)

Poczekałam chwilę i jakoś udało mi się wrócić spokojnie do domu. Jakbym to wszystko kupiła, to pewnie tym bardziej poszliby sprawdzić, gdzie mieszkam.
Nie wiem, może to wredne było, ale nie za bardzo w zasadzie widziałam inne sensowne wyjście z tej sytuacji. Nie wiem, czy dzisiaj nie zrobiłabym tak samo ;)

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 278 (322)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…