Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72525

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Były setki historii o kotach, to może ja o psie.

Mam psa. Suczkę konkretniej.
Sunia mieszaniec, parę ras myśliwskich w jednym - chart, wyżeł, z innych ciutkę husky'ego, który to dał jej imponujące futro.
Ale.
Moja psina jest specyficzna.

Po pierwsze - mimo swego wieku (10 lat) nadal wysoce skoczna i skora do zabawy. Chce się bawić praktycznie z każdym.

Po drugie - ma problemy z tarczycą, dostaje leki. Mimo to może i nażreć się za trzech, i tak chuda jak szczapa.

Po trzecie - pies dostaje tylko to, co dla psa jest. Wyjątkiem są szynka, kiełbasa i parówki. Nic więcej.

Po czwarte - czekolada dla psa jest trucizną.

Niestety, niektórzy nie potrafią tego zrozumieć.
Słyszałem wiele uwag od rodziny i znajomych, że "ja to bym inaczej ją prowadził, a nie na smyczy", albo "ona za mało je, bo jest taka chuda".
Tłumaczenia, że stoimy obok ścieżki rowerowej albo że jest chuda przez tarczycę nic nie dawały, więc zacząłem się posługiwać argumentem o treści "mój pies - moje zasady".
Ponownie usłyszałem kazania o treści "jestem złym właścicielem i znęcam się nad psem, rzadko kiedy ją spuszczam ze smyczy".

Aby uniknąć spięć rodzinnych i uchronić moją sunię przed przedwczesnym zejściem, ograniczam jej kontakty z moją rodziną do minimum. Zazwyczaj kiedy są, psem zajmuje się moja dziewczyna.
Hitem w ich wykonaniu był obiad rodzinny w tamtym roku, kiedy to dziewczyna nie mogła się pojawić, a mi zostało gotowanie + sprawowanie pieczy nad psem.
Sunia grzecznie położyła się obok mnie w kuchni, jednocześnie ściągając uwagę ciotek, wujków i krewnych wszelakich. "No daj pieskowi kawałek salami z czosnkiem, tak ładnie leży". Argumenty, że czosnek jest dla psa szkodliwy nie działały.

Podczas jedzenia posiłku zaczęło się najpierw wołanie psa, który bez mojego zezwolenia nie planował ruszać czterech liter w kierunku wujków i ciotków wszelakich, a potem praktycznie rzucanie w psa mięsem/kośćmi kurczaka/salami.
Po moim proteście powstało ponowne jęczenie "Scorpion zły, znęca się nad psem i nie pozwala mu jeść".
Gdy żegnałem jednych gości, pies i drudzy zostali przy stole.
Zamknąłem drzwi, wszedłem do pokoju i co widzę?
Ano ciotkę, próbującą wcisnąć na siłę mojemu psu ciasto czekoladowe.
Psa uratowałem, skłaniając do wymiotów.
Nie wytrzymałem, zapytałem, czy znają definicję słowa "nie".
Argumenty ponownie te same - Scorpion zły, okrutnik i zbrodniarz wojenny, SS-mann dla swojego psa, zabrania mu jeść czekolady i kości z kurczaka, "bo naszego Fafika to karmiliśmy rzeczami z obiadu i zawsze dostawał czekoladkę i był zadowolony".
Odpowiedziałem, że tak, tylko Fafik to owczarek niemiecki, co ma szerokość prawie moich drzwi wyjściowych. "No i widzisz, tak wygląda zdrowy piesek, jak nasz Fafik, a nie tak jak twoja chudzinka."

Jak na ironię - tydzień po tym obiedzie Fafik im zdechł. Z przeżarcia.
A moja "biedna chudzinka" jakoś się trzyma i jest szczęśliwym psem.

otoczenie

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 256 (304)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…