Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73008

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kierowcą PKS.
Ruszyłem z przystanku na dworcu. Po kilku sekundach zobaczyłem babsko biegnące na złamanie karku w stronę mojego autokaru i machające łapskami. Tak, wiem, że ten widok zwiastował kłopoty, ale wtedy byłem młody i naiwny.

Wiedziałem, że nie wolno wpuszczać pasażerów poza przystankiem, ponieważ ubezpieczenie obejmuje jedynie obszar przystanku i jeżeli ktoś złamie sobie nogę - ubezpieczyciel się wypnie i kto będzie ciągany po sądach? Kierowca. Ale wtedy miałem miękkie serce.

Zatrzymałem się na środku placu i otworzyłem drzwi. Babsko wpadło do środka, ale zamiast kupić bilet wydukało resztkami sił:
-Jeszcze... walizka...
-Gdzie ta walizka?
-Mąż... w taksówce...?
-W jakiej taksówce?
-Tam... tam... już... idzie.
Nikogo nie widać, z tyłu już podjechał kolejny autokar. Babsko nie kupi biletu, bo portfel ma mąż, męża nie widać, babsko nie wysiądzie, bo odjadę bez niej (całkiem słusznie dedukuje), z tyłu trąbią. Pasażerowie lekko skonsternowani, ochroniarza na dworcu też nie widzę.
Poddałem się.
-No dobrze, to już w międzyczasie otwórzmy bagażnik.
Wyszedłem, babsko za mną. Podszedłem do bagażnika.
Kierowca z tyłu zatrąbił i wydarł się przez okienko.
-No co k...a tak stoisz jak p...a? Jedź!
-Nie mogę, bo...
No właśnie, dlaczego nie mogę? Babsko stoi obok mnie klnąc pod nosem męża. Podbiegłem do przodu i zamknąłem drzwi. Wtedy pojawił się ochroniarz, zabrał babsko z placu i mogłem odjechać.
Jak potem rozmawiałem z innymi kierowcami, każdy miał tego typu przygodę. Nie spóźniajcie się, proszę.

pks

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 293 (313)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…