Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73049

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z sąsiadami w roli głównej.

Winda jak była blokowana tak i dalej jest- na nic skargi i upomnienia. Sąsiad wie lepiej. Kiedy mogę, odblokowuję windę i pomagam sąsiadom dojechać na ich piętra. Jednak dziś opowiem o kolejnym wybryku przyszłego świeżo upieczonego tatusia, który tak mocno przejmuje się swoją rolą.

Parking pod moim blokiem jest dość niewielki w porównaniu do liczby samochodów mieszkańców i potencjalnych gości. Pracuję w standardowych godzinach (od 8 do 16) i gdy przyjeżdżam, na parkingu jest jeszcze mnóstwo miejsc- więc szukam miejsca blisko klatki. Sąsiad z góry pracuje natomiast w różnych godzinach- czasem jest w domu wcześniej ode mnie, a czasem późno w nocy. Wczoraj, gdy już położyłam się spać (było około godziny 23) usłyszałam dzwonek do drzwi, następnie głośne walenie i krzyki, których nie powstydziłaby się osiedlowa banda Sebixów. Z duszą na ramieniu wstałam, chwyciłam telefon i przy akompaniamencie okrzyków w stylu: "Otwieraj, ty głupia z**ro" zajrzałam przed judasza i zobaczyłam mojego "ulubionego" sąsiada. Uchyliłam drzwi i rozpoczęła się taka dyskusja pomiędzy [M]ną a moim [S]ąsiadem:
S: Zabieraj swojego grata z MOJEGO miejsca!
M: Miejsca nie są przypisane do mieszkań i o ile mi wiadomo, każdy może parkować tam, gdzie akurat jest wolne miejsce.
S: A mnie to nie obchodzi, zawsze tam parkowałem! (jak Boga kocham, mieszkam tu od 3 lat i raptem kilka razy widziałam, żeby tam parkował)
M: Miejsce jak każde inne, szukaj sobie innego jelenia który ci miejsce zwolni.
S: Jeszcze tego pożałujesz! Wiesz że żona może rodzić, muszę mieć samochód blisko!
M: Tak, wiem. Ale krzykiem nie wywołasz zrozumienia, a wręcz przeciwnie. Naucz się kultury, wtedy możemy rozmawiać.

Zamknęłam drzwi. Dobijał się jeszcze dobre 5 minut, wyzywając mnie od pań lekkich obyczajów, aż zagroziłam wezwaniem policji. Mam nagranie jak dobija się do mnie, jednak nie widać twarzy- zostało to nagrane tylko na dyktafon. Mam nadzieję, że uda mi się zebrać jeszcze kilka dowodów na to, że jest nieobliczalny.Aż zaczynam współczuć żonie i temu jeszcze nienarodzonemu dziecku.
Rano byłam szczerze zdziwiona, gdy zobaczyłam że mój samochód ma całe opony i ani jednej ryski...

Sąsiedzi

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 305 (317)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…