Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rodzicielstwo, czyli temat rzeka.
Słowem wstępu - jestem młodą mamą, ale z racji sytuacji rodzinnej wychowywałam już dzieci, więc "doświadczenia" mi nie brakuje. Nie popieram bezstresowego wychowania, ale nigdy nie uderzyłam dziecka - mam swoje sposoby na sprawienie, by się słuchały. Nie śledzę też każdego artykułu pediatry lub dietetyka. Postanowiłam zdać się na siebie i narzeczonego.

Ponieważ przeprowadziłam się ponad 400 km od rodzinnego miejsca zamieszkania, ucieszyłam się na wiadomość, że tutejsze mamy prowadzą swój "klub" - zawsze to jakieś nowe znajomości, a i dziecko będzie miało z kim się bawić. Jednak z dnia na dzień dochodzę coraz bardziej do wniosku, że były to płonne nadzieje.

Problemy zaczęły się od karmienia piersią - mimo iż mam dziecko, nie uznaję "świecenia cycem" wszędzie gdzie się da. Nie rozumiem matek, które wyciągają piersi w miejscach pełnych starszych dzieci czy nawet dorosłych - nie każdemu może się to podobać. Dla "klubowiczek" jest to złe podejście, bo "matka powinna móc karmić gdzie i kiedy chce".

Na kolejne zgrzyty trafiłam, kiedy skończył mi się pokarm. Walczyłam trochę, ale nie chcąc męczyć siebie i córki, przeszłam na mleko modyfikowane. Reakcja? Jestem złą matką i nie kocham dziecka, bo nie walczę miesiącami, żeby mleko wróciło.

Afer było wiele więcej - choćby z powodu rozszerzania diety przed ukończeniem 6 miesiąca życia (wszelkie kontrole pediatryczne nie wykazały jakichkolwiek nieprawidłowości).

Dziś jednak ukazała się kolejna piekielność- otóż dziecko nie powinno wcale jeść słodyczy, a najlepiej również mięsa (za istne guru uznawane były matki, których dzieci nigdy nie miały mięsa w ustach). Dając dziecku czekoladę, doprowadza się do otyłości, cukrzycy i ryzyka ataków serca, dlatego trzeba ją całkowicie wykluczyć. Bo tak mówi jakiś-znany-dietetyk. Całokształt rozmowy sprowadzał się jedynie do tego, iż rodzic powinien być jedynie opiekunem, stosującym się do rad lekarzy. Sam nie powinien podejmować żadnych decyzji, nie zastanawiać się nad żadną opinią ludzi z tytułem medycznym. Nie potrafię zrozumieć - po co dziecko komuś, kto nie chce go wychowywać ani nawet mieć własnego zdania?

Dla dodania smaczku - te same mamy z dumą chwaliły się, że przebijały uszy dzieciom w wieku 3-5 miesięcy. Kiedy przytoczyłam publikacje o szkodliwości przebijania ciała pistoletem, nieznajomości technik oraz braku kompetencji i sterylności w zakładach kosmetycznych - zostałam wyśmiana, bo "mojej córci nic nie było".

Wniosek wypływa sam - rodzice, stosujcie się z uporem maniaka do zaleceń pediatrów tak długo, jak jest się czym chwalić.

rodzice

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 236 (284)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…