Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73065

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Należę do grupy rekonstrukcyjnej zajmującej się militariami, z którą jeżdżę na różne festyny i imprezy. My i grupy nam podobne prezentujemy różnego rodzaju rzeczy – od przedmiotów codziennego użytku żołnierzy, przez rozmaitą broń, mundury, działka, motocykle, samochody aż po pojazdy opancerzone i czołgi. Festyny przyciągają tysiące ludzi, a wśród nich dzieciaki, które wiedzę czerpią z Counter Strike’a, ludzi w temacie niezorientowanych oraz starszych panów, którzy z części rzeczy w przeszłości korzystali. Oprócz tego można wsunąć wojskową grochówkę albo kupić jakiś gadżet. Frajda chyba dla każdego.

Ale, jak to na skupiskach ludzi bywa, trafiają się idioci. A ci idioci często przychodzą ze swoimi dziećmi.

Jeżeli już pozwalamy robić sobie zdjęcia z karabinem, wsiadać do samochodu albo wchodzić na czołg, to zawsze asystuje temu ktoś z naszych. Po 1 - żeby nikt nic nie ukradł. Po 2 - żeby nikt nic nie zepsuł (zabytkowe auto musi mieć wszystkie części oryginalne, inaczej traci status zabytku. Koszta, czas i nerwy, chyba nie muszę tłumaczyć, a jednak sprzęgło naciśnięte 1000 razy na dzień + podczas normalnego użytkowania po kilku imprezach się zepsuje, zwłaszcza że samochód ma 50 lat). I po 3 - żeby nikt sobie nie zrobił krzywdy, co głównie tyczy się dzieci, które pchają ręce gdzie się da. A wystarczy chwila nieuwagi i można nawet stracić palec – w końcu to są ciężkie, masywne sprzęty. I do kogo będą pretensje, jak dziecku się stanie krzywda? Do prawnego opiekuna? A w życiu.

Ale ludzie mają głęboko gdzieś „można wsiąść, ale proszę niczym nie kręcić”, bo swoim dzieciom, owszem, powtórzą moje słowa, ale dalej nic sobie z tego nie robią. Ja muszę zwracać uwagę, często kilkakrotnie.

Sytuacja z poprzedniego weekendu, z majówki militarnej. Koło nas stał T-34, na którym większość czasu siedział jeden z kolegów, żeby pomagać dzieciom wchodzić, schodzić i pilnować, żeby wchodziły pojedynczo. Kiedy festyn dobiegał końca, nasza grupa się przerzedziła, więc na naszym Rudym 102 nikogo nie było. Jakim durniem trzeba być, żeby wysyłać dziecko (samo!) na czołg w celu zrobienia mu zdjęcia, kiedy:

Nie ma tam nikogo dorosłego
Na czołgu jest już kilkoro innych dzieci
Dzieci te skaczą i się popychają
10 minut wcześniej przestało padać.

Nie wspomnę już, że na imprezy wojskowe (gdzie jest głośno, brudno, głośno i jeszcze raz głośno) przychodzą ludzie z niemowlakami. Jakiegoż wielkiego oburzenia byłam świadkiem, że ktoś miał czelność strzelać kiedy Szanowna Pani przyszła z niemowlakiem!
Czasami myślę, że martwię się o te dzieci bardziej niż ich rodzice.

Imprezy militarne

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 245 (269)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…