Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ania1008

Zamieszcza historie od: 20 lutego 2011 - 13:34
Ostatnio: 22 maja 2020 - 9:46
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 1017
  • Komentarzy: 243
  • Punktów za komentarze: 979
 

#78268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Należę do grupy rekonstrukcyjnej zajmującej się militariami, z którą jeżdżę na różne festyny i imprezy. W swoim arsenale mamy wiele rzeczy, w tym karabiny, które zawsze dumnie wystawiamy na sam przód. Zasada przy ich oglądaniu jest taka, że można do karabinu się przymierzyć (do tych z dwójnogiem), ale nie można ich podnosić. Dlaczego, wyjaśniłam we wcześniejszej historii - można zrobić sobie krzywdę albo coś zepsuć. Zwykle ludzie rozumieją i karabin odkładają albo powtarzają to swoim dzieciom, które akurat się z nim mocują.

W ten weekend, jak zwykle na takich imprezach, staliśmy przy sprzęcie i go pilnowaliśmy. Do jednego z karabinów przymierzył się chłopiec, na oko 7-8 lat. Jego [T]ata stanął z aparatem i zachęcał go do podniesienia karabinu.
[T] Podnieś, zrobię ci zdjęcie.
Dzieciak podniósł.
Mój [N]arzeczony stał obok i upomniał:
[N] Prosimy nie podnosić.
Dzieciak odłożył.
[T] Podnoś, podnoś!
Dzieciak podniósł.
[N] Prosiłem, żeby nie podnosić!
Dzieciak odłożył.
[T] A widzisz, jakbyś szybko podniósł, to bym zdążył!
[N] Wie pan, na czerwonym też można szybko przejść. A można nie przejść wcale.
[T] A panie, to co innego!

Tak że jakbyście się kiedyś zastanawiali skąd się biorą nieuczciwi ludzie, to już wiecie - im też pewnie rodzice wmawiali, że mogą sobie wybierać zasady, których będą przestrzegać, bo przecież kilkuletnie dzieci świetnie sobie radzą z oceną sytuacji. Mam tylko nadzieję, że jak panu zaczną znikać pieniądze z portfela, to wpadnie na to, co zrobił nie tak.

festyn militaria

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 203 (225)

#78149

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dwie ślubno-weselne historie z udziałem mojego kuzyna (niech będzie Maćka), który w rodzinie jest raczej nielubiany.

1. Mój brat swój ślub ma zaplanowany na dwa miesiące przed ślubem kuzyna. Na jednej z imprez rodzinnych zaczął się temat ślubów, mój brat został przez Maćka zapytany o salę, w której planują wesele. Po usłyszeniu odpowiedzi Maciek powiedział, że byli tam jak się rozglądali za czymś dla siebie. Głośno skomentował, że wybrana przez mojego brata sala, to psi wybieg.

2. Niedawno dostaliśmy od Maćka zaproszenia ślubne. Pocztą, mimo, że mieszka w tym samym mieście - ale pal sześć. Ja dostałam zaproszenie z moim narzeczonym, mój brat ze swoją narzeczoną, natomiast trzy kuzynki i jeden kuzyn (i jak się okazało później, cała reszta rodziny też) dostali zaproszenie ze swoim tylko nazwiskiem. Jedna z kuzynek ma od trzech lat chłopaka, Pawła, którego cała rodzina zna, więc zdziwiła się, gdy na zaproszeniu wpisana była tylko ona. Może zapomniał w tym całym szale przygotowań? Może uznał to za oczywiste, że z nim przyjdzie? Może nie znał jego nazwiska i dlatego nie wpisywał?
Napisała do niego, czy może go zabrać jako osobę towarzyszącą. Odpowiedź Maćka?

"Nie, bo Paweł nie ma RANGI NARZECZONEGO".

Tak, takiego sformułowania użył. Ranga narzeczonego :D
Tak jak i wszyscy, z którymi rozmawiałam, nie wybieram się do Maćka na ślub (żeby nie było - nie tylko z tego powodu). Chyba preferuję psie budy :)

ślub wesele rodzina

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (233)

#77310

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem członkiem militarnej grupy rekonstrukcyjnej. Historia #77269 o facecie machającym toporkiem przypomniała mi wydarzenie na jednej z imprez, w której to bohaterem była młodsza wersja Janusza, czyli Seba.

Tarcza 2014, bo o tej imprezie mowa, to zlot pojazdów Układu Warszawskiego. Przy wjeździe na festyn stał mały betonowy budynek, który został pokryty siatką maskującą. Na górze, na wysokości mniej więcej pierwszego piętra, powieszono baner z logo i nazwą imprezy oraz cztery flagi: Polski, Czechosłowacji, ZSRR oraz NRD. Wisiały tam sobie i powiewały eksponując charakter imprezy. Jakiś Seba jednak chyba poczuł się urażony obecnością flagi naszych wschodnich sąsiadów i, ośmielony połączeniem piwa i lipcowego słońca, władował się pod siatkę, wszedł po schodach i zdjął flagę ZSRR.

Duma i odwaga chyba przesłoniły mu zdolność logicznego myślenia, bo nie zestawił liczby swoich zwolenników (ze dwóch-trzech innych Sebków i dwie Karyny) z liczbą wojskowych na poligonie.

Seba nawet nie zdążył zejść z tych kilku schodków ani wyjść spod siatki, jak mundurowi go dopadli. I tyle go widziałam :)

Na tego typu imprezach widok żołnierzy różnych narodowości (choć najczęściej są to przebrani Polacy) nie powinien nikogo dziwić. To chyba normalne, że grupa rekonstruująca Niemców będzie miała na oporządzeniu swastyki, a Rosjanie - czerwone gwiazdy, sierpy i młoty. Ale nie, zawsze musi się znaleźć jakiś patriota, któremu będzie to przeszkadzać.

Winów Tarcza 2014

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (226)

#76786

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś na zajęciach poruszyliśmy temat YOLOCAUSTU (dla niewtajemniczonych - grafik przerobił zdjęcia ludzi robiących sobie głupawe zdjęcia przy pomnikach ofiar holocaustu lub w muzeum Auschwitz i wkleił ich sylwetki na zdjęcia stert zwłok i więźniów). Zarówno prowadząca jak i cała grupa wyraziła oburzenie dla ich głupoty.

Jedna z dziewczyn, do tej pory niezainteresowana dyskusją, odwróciła się, spojrzała na wyświetlane zdjęcia, po czym uhahana powiedziała:
- O, ja też tam sobie robiłam takie zdjęcia!

Puenty nie będzie.

Uniwersytet

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (210)

#73065

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Należę do grupy rekonstrukcyjnej zajmującej się militariami, z którą jeżdżę na różne festyny i imprezy. My i grupy nam podobne prezentujemy różnego rodzaju rzeczy – od przedmiotów codziennego użytku żołnierzy, przez rozmaitą broń, mundury, działka, motocykle, samochody aż po pojazdy opancerzone i czołgi. Festyny przyciągają tysiące ludzi, a wśród nich dzieciaki, które wiedzę czerpią z Counter Strike’a, ludzi w temacie niezorientowanych oraz starszych panów, którzy z części rzeczy w przeszłości korzystali. Oprócz tego można wsunąć wojskową grochówkę albo kupić jakiś gadżet. Frajda chyba dla każdego.

Ale, jak to na skupiskach ludzi bywa, trafiają się idioci. A ci idioci często przychodzą ze swoimi dziećmi.

Jeżeli już pozwalamy robić sobie zdjęcia z karabinem, wsiadać do samochodu albo wchodzić na czołg, to zawsze asystuje temu ktoś z naszych. Po 1 - żeby nikt nic nie ukradł. Po 2 - żeby nikt nic nie zepsuł (zabytkowe auto musi mieć wszystkie części oryginalne, inaczej traci status zabytku. Koszta, czas i nerwy, chyba nie muszę tłumaczyć, a jednak sprzęgło naciśnięte 1000 razy na dzień + podczas normalnego użytkowania po kilku imprezach się zepsuje, zwłaszcza że samochód ma 50 lat). I po 3 - żeby nikt sobie nie zrobił krzywdy, co głównie tyczy się dzieci, które pchają ręce gdzie się da. A wystarczy chwila nieuwagi i można nawet stracić palec – w końcu to są ciężkie, masywne sprzęty. I do kogo będą pretensje, jak dziecku się stanie krzywda? Do prawnego opiekuna? A w życiu.

Ale ludzie mają głęboko gdzieś „można wsiąść, ale proszę niczym nie kręcić”, bo swoim dzieciom, owszem, powtórzą moje słowa, ale dalej nic sobie z tego nie robią. Ja muszę zwracać uwagę, często kilkakrotnie.

Sytuacja z poprzedniego weekendu, z majówki militarnej. Koło nas stał T-34, na którym większość czasu siedział jeden z kolegów, żeby pomagać dzieciom wchodzić, schodzić i pilnować, żeby wchodziły pojedynczo. Kiedy festyn dobiegał końca, nasza grupa się przerzedziła, więc na naszym Rudym 102 nikogo nie było. Jakim durniem trzeba być, żeby wysyłać dziecko (samo!) na czołg w celu zrobienia mu zdjęcia, kiedy:

Nie ma tam nikogo dorosłego
Na czołgu jest już kilkoro innych dzieci
Dzieci te skaczą i się popychają
10 minut wcześniej przestało padać.

Nie wspomnę już, że na imprezy wojskowe (gdzie jest głośno, brudno, głośno i jeszcze raz głośno) przychodzą ludzie z niemowlakami. Jakiegoż wielkiego oburzenia byłam świadkiem, że ktoś miał czelność strzelać kiedy Szanowna Pani przyszła z niemowlakiem!
Czasami myślę, że martwię się o te dzieci bardziej niż ich rodzice.

Imprezy militarne

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 245 (269)

1