Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#73286

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś opiszę ludzi, którzy mnie najbardziej w świecie wkurzają.
Nowobogaccy, bo o nich mowa, nie przepuszczą ani chwili, aby pokazać wszystkim, że mają pieniądze i ICH STAĆ NA WSZYSTKO.
Zazwyczaj jedyne, co mają do zaoferowania, są tylko podobizny królów polskich, bo żadnych uczuć, empatii czy choćby pomyślunku nie znajdziesz.

Prosta sytuacja - czas studiów, jem chipsy z dyskontu. Głównie dlatego, że cena mi odpowiada, a tego smaku nie produkuje żaden inny wytwórca.
Już się zaczyna koncert rozpoczęty przez ajfoniarzy i różnych nowobogackich, że "co to za śmieci jem", "oni takich biedachipsów nie kupują".
Po komentarzu, że nie oni jedzą, foch wielki.
A 15 minut później komentarze "ale dasz się poczęstować?".


Inna sytuacja - restauracja.
Słyszę na zapleczu darcie mordy (inaczej tego nie można nazwać). Kelner woła kucharza i kierownika. Zdziwiony wchodzę na salę i widzę gościa w smokingu praktycznie centymetr od twarzy kelnera i krzyczącego tak, że aż plującego na jego twarz, a przy stoliku damulkę w czerwonej sukni, poobwieszaną biżuterią jak choinkę.
Pan darł się, bo nie serwowaliśmy wina chilijskiego i nasze skromne progi nie posiadały win starszych niż 5 lat.
Uznał to za skandal i stwierdził że jak pokrzyczy psując innym gościom atmosferę posiłku, to dostanie i wino stuletnie.
Został wyprowadzony z restauracji, w asyście krzyków swojej partnerki, że "oni nas zniszczą" i "jak porysujemy jej choćby jeden pierścionek czy broszkę, to się nie wypłacimy do końca życia".

Jeszcze inna sytuacja - sąsiad kupił samochód.
I co z tego? - zapytacie.
Otóż to, że zaparkował go przed blokiem dwa miejsca tak, żeby cały czas do niego wsiadać, włączać i wyłączać komputer pokładowy i w asyście całej rodziny (on, żona, córka i syn) zachwalać je tak, aby wszyscy sąsiedzi słyszeli. Autoreklama trwała do czasu kiedy (wreszcie) akumulator padł. Wtedy z kolei był płacz, bo trzeba ładować i "ło sąsiedzie ratuj".

Jeszcze inna - ojciec mieszkający w domku jednorodzinnym (osiedle domków obok osiedla bloków gdzie mieszkam) miał córeczkę, której zrobił osiemnastkę.
Wykosztował się tak, że młoda miała załatwioną przejażdżkę limuzyną, plus zaproszoną dużą liczbę gości (prawdziwa liczba nie jest mi znana, a z bajek moherków wyjdzie, że było tam 36 milionów obywateli, więc nie podaję).

Oporządzenie, DJ i inne cuda to nie było jedyne, na co wydał ojczulek. Otóż impreza potoczyła się... nieprzewidywalnie i skończyła się demolką klubu, w którym była przez męską część gości, interwencją policji i ponoć masowymi kopulacjami w toaletach.
Jedyne co mogę potwierdzić to to, że jubilatkę odwoził mój kumpel-policjant na wytrzeźwiałkę w stroju Ewy i śladami wskazującymi na rzeczy różne.
Ponoć do dziś rodzinka spłaca odszkodowanie za imprezę.
Oczywiście sam ojczulek stwierdził że to "spiseg żydomasonów" i nie wiadomo czego jeszcze i że on wkroczy z nimi na drogę sądową "bo go stać".

Nie jestem biedny, nie zarabiam także kokosów.
Ale jak słyszę "bo mnie stać na wszystko" i wręcz wyśmiewanie się z ludzi, którzy nie są w stanie lub nie chcą "ot tak" wydać tysiaka czy dwóch "bo mogą", albo "bo maja ochotę", to nóż w kieszeni mi się otwiera.
Za każdym razem usiłuję pokazać, iż mimo ta osoba ma pieniądze, to nie jest ponad i nic jej to nie daje.
Wręcz sama siebie ośmiesza i jest biedna, mając tyle pieniędzy.

nowobogaccy

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…